Ambasador Wielkiej Brytanii w USA sir Kim Darroch podał się do dymisji. "Mail on Sunday" opublikował poufne depesze dyplomaty do brytyjskiego rządu, w których ambasador krytycznie oceniał administrację Donalda Trumpa. Radził urzędnikom w Londynie, by przywódcy USA przedstawiali uwagi "w sposób prosty, a nawet prostacki". Otoczenie Trumpa Darroch określił jako "dysfunkcyjne", a administrację - jako "niezdarną" i "nieporadną".
Oponenci Borisa Johnsona z Partii Konserwatywnej i Partii Pracy zarzucają mu, że nie wstawił się za ambasadorem, póki był na to czas. Według brytyjskich mediów, ambasador złożył rezygnację po tym, jak nie usłyszał od Johnsona zapewnienia, że będzie mógł kontynuować swą misję gdy były mer Londynu zostanie premierem.
Podczas debaty telewizyjnej z rywalem do fotelu premiera szefem MSZ Jeremym Huntem, Johnson nie skrytykował prezydenta USA za słowa pod adresem premier Theresy May. Trump napisał na Twitterze, że w sprawie brexitu May narobiła bałaganu oraz że dobrą wiadomością dla Wielkiej Brytanii jest to, że wkrótce będzia miała nowego szefa rządu.