Miliony Koreańczyków z Północy co pięć lat wybierają członków Najwyższego Zgromadzenia Ludowego. Ale mogliby równie dobrze nie głosować, ponieważ w każdym jednym okręgu na kartce do głosowania znajduje się tylko jedno nazwisko.

Tegoroczna frekwencja spadła nie osiągnęła 100 procent, ponieważ - jak podaje państwowa agencja prasowa KCNA - niektóre osoby "znajdują się za granicą lub pracują na oceanach". Podobnie jak w 2014 roku, wyniki ogólnokrajowych wyborów, które odbyły się w weekend, dały stuprocentowe poparcie wszystkim kandydatom.

"Wszyscy wyborcy uczestniczyli jako jedność w wyborach, aby umocnić siłę naszego narodu, tak stanowczą jak skała” - pisze KCNA. "Sto procent Koreańczyków oddało głosy na kandydatów na posłów do Najwyższego Zgromadzenia Ludowego, zarejestrowanych w odpowiednich okręgach wyborczych" - dodała agencja, ale nie opublikowała szczegółowej listy 687 "zwycięzców".

Przecieki w tej sprawie ma natomiast południowokoreańska agencja Yonhap. Według niej do Zgromadzenia trafią m.in. najmłodsza siostra Kim Dzong Una, jego bliska współpracowniczka Kim Jo Dzong.

Krytycy twierdzą, że wybory w Korei Północnej, w których nie ma mowy o jakiejkolwiek konkurencji, są w dużej mierze politycznym rytuałem, umożliwiającym władzom ubieganie się o mandat od obywateli przy jednoczesnym wzmacnianiu lojalności wobec rządu i jedności społecznej.