Przez dwa i pół miesiąca Macron przemierzał Francję i rozmawiał ze społeczeństwem w ramach swojej „Wielkiej debaty narodowej”. Debata została rozpoczęta jako antidotum na niezadowolenie wyrażane w czasie protestów "żółtych kamizelek".

"Już wcześniejsze sesje pokazywały kondycję prezydenta, kiedy były bankier inwestycyjny odpowiadał na pytania wyborców dotyczące kwestii od zamykania szpitali do polityki zagranicznej, często przecz cztery-pięć godzin lub dłużej. Ale w poniedziałek wieczorem Macron przeszedł samego siebie, rozmawiając w Paryżu przez osiem godzin i 10 minut, kończąc spotkanie o 02.30 w pomieszczeniu, które powoli opróżniało się z widzów, a nawet uczestników debaty, wymyślających wymówki do wymknięcia się" - relacjonuje agencja AFP.

Tytuł debaty brzmiał: „Główne wyzwania i przyszłe problemy, z którymi będzie musiała zmierzyć się Francja”. Dyskusję transmitowała stacja radiowa France Culture.

Sześćdziesięciu intelektualistów, ekonomistów i naukowców zajmujących się ochroną środowiska wzięło udział w spotkaniu z Macronem. W całej Francji zaplanowano łącznie 10 tys. takich spotkań - prezydent osobiście wziął udział w 11 (licząc z poniedziałkową).

Przeciwnicy polityczni oskarżyli Macrona o prowadzenie zakamuflowanej kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju. Inni porównywali go do Hugo Chaveza lub Fidela Castro - przywódców z Ameryki Łacińskiej, którzy znani byli z rekordowych przemówień.