"Global Times" apeluje, by urzędnicy w mieście Weizhou w regionie Ningxia, zamieszkiwanym przez wielu chińskich muzułmanów (określanych jako Hui) zdecydowanie reagowali na "nielegalne szerzenie się budynków religijnych".
W czwartek i piątek w Weizhou tysiące muzułmanów zgromadziło się przed znajdującym się w mieście Wielkim Meczetem, aby powstrzymać władze przed zburzeniem świątyni - pisze AP. Associated Press zauważa, że był to rzadki przypadek publicznego wystąpienia ludności przeciw władzom. Przed meczetem wznoszono okrzyki "Chrońmy wiarę w Chinach" i "Kochaj kraj, kochaj wiarę".
Plany zburzenia meczetu mają związek z działaniami zmierzającymi do ograniczenia swobód religijnych w Chinach - celem takich działań jest sprawienie, by wierni różnych religii w pierwszej kolejności byli lojalni wobec ateistycznej Komunistycznej Partii Chin, a nie wobec swoich wspólnot religijnych. W ramach takich działań w Chinach zamknięto już wiele kościołów i zarekwirowano wiele egzemplarzy Biblii, przenoszono dzieci z Tybetu ze świątyń buddyjskich, w których pobierały nauki, do szkół, a także usuwano półksiężyce i kopuły z budynków meczetów.
Elementem tej strategii miało być też - jak pisze AP - zburzenie meczetu w Weizhou, którego budowę ukończono zaledwie przed rokiem.
Wobec protestów w Weizhou w "Global Times" możemy przeczytać, że "władze powinny wysłać sygnał wszystkim grupom wyznaniowym, że żadna z nich nie jest ponad prawem". "Zburzenie meczetu z pewnością wzbudzi gniew lokalnych wyznawców. Jeśli jednak władze nie zareagują na nielegalne działania, podsyci to przekonanie, że religie są ważniejsze od chińskiego prawa" - pisze dziennik.