Prezydent w czwartek poinformował o zawetowaniu przygotowanej przez PiS ordynacji wyborczej, która - gdyby weszła w życie - podnosiłaby realny próg wyborczy w wyborach do PE do 15-20 proc. (w zależności od okręgu wyborczego). Przeciwko ordynacji protestowała opozycja, a przedstawiciele PSL, Kukiz'15, Razem i Prawicy Rzeczypospolitej zwrócili się z apelem do prezydenta, aby ten ustawę zawetował. Politycy tych partii wzięli udział w poniedziałkowych konsultacjach w Pałacu Prezydenckim poświęconych kwestii ordynacji wyborczej.

Prezydent informując o zawetowaniu ustawy tłumaczył, że wybory w kształcie proponowanym przez ordynację byłyby zbyt mało reprezentatywne, bo wielu wyborców nie miałoby szans na to, by w Parlamencie Europejskim byli europarlamentarzyści, na których oddali głos w wyborach. Prezydent wyraził obawę, że obniżyłoby to frekwencję wyborczą w wyborach do PE.

- Prezydent na końcu podejmuje decyzje samodzielnie - zapewniał w TVN24 Łapiński podkreślając, że weto było suwerenną decyzją prezydenta.

Łapiński przypomniał też, że "na etapie prac sejmowych Kancelaria Prezydenta, czy prezydent nie ma możliwości zgłaszania poprawek, ani brania udziału w procesie legislacyjnym", a ordynacja "była procedowana w Sejmie". - Dopiero, kiedy ustawa trafia na jego biurko, może do niej się odnosić - dodał.

Jak zapewnił ordynacja była "analizowana przez służby prawne pana prezydenta, przez samego pana prezydenta, ale także, co jest istotne, prezydent wsłuchiwał się w głos różnych grup społecznych, organizacji, partii politycznych".