Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota rozmawiał z Magdaleną Ogórek o procesie o część spadku, jaki wnuczka Stanisława Wyspiańskiego wytoczyła 109 lat po śmierci artysty. Szerzej o sytuacji można przeczytać dzisiaj w „Rzeczpospolitej” w artykule Marka Domagalskiego: „Po stu latach wnuczka i prawnuczka chcą spadku po Wyspiańskim”.
Wnuczka i prawnuczka chcą odzyskać choć część dzieł po narodowym wieszczu i malarzu. Dwie żyjące spadkobierczynie po Wyspiańskim: wnuczka Dorota Wyspiańska-Zapędowska i Iwona Michalska-Sosnowska, prawnuczka po innym dziecku artysty, wytoczyły w tej sprawie proces państwu polskiemu.
- To jest ogromnie trudna sprawa, bo rzadko kiedy zdarzają się roszczenia, które maja 109 lat. To jest niezwykle zawiłe, jeżeli chodzi o stan prawny – komentowała sytuację Ogórek. Wynika to m.in. z tego, że przez ponad 100 lat zmieniały się w Polsce porządki prawne. – Mają jednak o co walczyć, bo same kartony witrażowe w związku z witrażami w Kościele Franciszkanów w Krakowie są niezwykle cenne – twierdzi Ogórek.
W trakcie wnikliwego postępowania spadkobierczynie dowiedziały się o istnieniu tzw. kwitu depozytowego potwierdzającego, że trzy lata po śmierci Wyspiańskiego jego żona Teofila przekazała muzeum 65 jego dzieł, które miały zostać wykupione przez muzeum. Wątpliwości wzbudza fakt, że nie ma pewności czy wdowa po Wyspiańskim dostała pieniądze i czy w ogóle miała do tego prawo. - W postępowaniu w porządku prawnym w Polsce te sytuacje rozwiązują się bardzo różnie. Nie mamy stałego schematu – mówiła historyk Ogórek.
Czy w Polsce mamy instrumenty prawne żeby odzyskiwać skradzione lub skonfiskowane dzieła? - Nie ma ustawy reprywatyzacyjnej i z tym boryka się każda władza, która kukułcze jajo podrzuca spadkobiercom – twierdzi Ogórek. Uważa, że to są bardzo skomplikowane sprawy na ogromną skalę.