Uczestnicy bratysławskiej konferencji uzasadniając swoje wypowiedzi, powoływali się na względy taktyczne i polityczne. Informację pierwszy podał portal EUobserver, odnotował ją także na swojej stronie internetowej ośrodek Stratfor.

- NATO nie mówi o tworzeniu baz. Popieramy zwiększoną obecność, ale możemy obejść się bez baz -  mówił James Townsend, przedstawiciel Pentagonu. W podobnym tonie brzmiała szefowa niemieckiego MON. - To nie kwestia stałych baz, ale mądrego ruchu - stwierdziła Ursula von der Leyen, odnosząc się do idei powstania stałych baz NATO na terenie Polski.

Zaskakująca wydają się być także wypowiedź czeskiego generała. -  Nowe bazy mogłyby odstraszać politycznie, ale miałyby małą wartość taktyczną. Budując nową, stałą bazę dodaje się kolejny element do listy celów adwersarza – powiedział generał Petr Pavl.

Rysuje się zatem obraz sojuszu mało spójnego, można by powiedzieć kilku prędkości. Wynika to przede wszystkim z braku jednoznacznego uznania przez naszych sojuszników faktu, że to Polska, a nie Niemcy jest państwem brzegowym NATO.

Przy okazji warto spojrzeć na własne podwórko. To, że w kraju liczącym 38 mln obywateli o powierzchni ponad 300 tys. km2, komponent sił lądowych to niewiele ponad 40 tys. żołnierzy, jest niedopuszczalne.