Mogłoby się wydawać, że wywalczenie okrągłej sumki od dewelopera, który za płotem dzień i noc prowadzi uciążliwą budowę, to jak wygrana na loterii. Ale tylko do czasu, gdy okaże się, że taki prezent od losu nie korzysta ze zwolnienia podatkowego, a skarbówka wystawi słony rachunek. A to, że ma do tego prawo, potwierdził ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny.
Uznał, że rekompensata wypłacona sąsiadom powstającego za płotem centrum handlowego to przychód z innych źródeł, od którego można zapłacić nawet 32 proc. PIT.
Czytaj też: Fiskus żąda PIT od odsetek od nieopodatkowanych odszkodowań
Uciążliwe sąsiedztwo
Wszystko zaczęło się od budowy centrum handlowego o powierzchni użytkowej 50 tys. mkw. Gdy inwestycja ruszyła pełną parą, jej negatywne skutki szybko na własnej skórze odczuli najbliżsi sąsiedzi. Nie zamierzali być jednak bierni i podjęli kroki prawne, w tym złożyli sprzeciwy wobec inwestycji. Inwestor, nie chcąc ryzykować zaognienia konfliktu, co mogłoby doprowadzić do opóźnień w prowadzeniu budowy, postanowił się dogadać z mieszkańcami. Tak doszło do ugody pozasądowej.
Inwestor zgodził się wypłacić właścicielom sąsiednich działek po 95 tys. zł netto w dwóch transzach. Do sfinalizowania umowy doszło w październiku 2013 r. Sąsiedzi zobowiązali się, że nie będą utrudniać i opóźniać budowy ani wnosić odwołań, roszczeń lub skarg w związku z uciążliwościami codziennego życia w trakcie prowadzenia inwestycji, po jej zakończeniu i w czasie użytkowania. Wycofali też swoje sprzeciwy.