„Archipelag Gułag" pokazał obywatelom ZSRS rozmiar zbrodni komunistycznych, o których wszyscy wiedzieli, ale o których nie wolno było mówić, a tym bardziej podliczać liczbę ofiar. Dziś, po 45 latach od ukazania się pierwszego tomu „Gułagu", powszechne jest porównywanie zbrodni stalinowskich i hitlerowskich i spór o to, które były krwawsze, ale w 1973 roku można było zobaczyć, jak pod wpływem jednej książki rozpadały się mity o komunistycznym raju. Zwłaszcza w Europie Zachodniej, gdzie komuniści i lewica dopiero lizali rany po sowieckiej inwazji na Czechosłowację.