Zawsze gdy jestem w tym miejscu, zadaję sobie pytanie o odpowiedzialność fizyków, często teoretycznych, za to, co się stało. Za cierpienie niewinnych. Najprostsza odpowiedź jest taka, że byli oni niewinni, bo nie wiedzieli, do czego zostanie wykorzystana ich praca. Nie jest to jednak do końca prawda. Wielu bowiem doskonale zdawało sobie sprawę, dla kogo i po co pracuje. A w ocenie etycznej swoich badań uczony powinien brać pod uwagę nie tylko skutki naukowe, ale także potencjalnie efekty negatywne.
Doskonale widać to w przypadku rozmaitych wspomaganych technik rozrodu. Część z ich twórców, by wymienić tylko Jacques'a Testarta, jednego z twórców techniki in vitro we Francji, już z nich zrezygnowała, dostrzegając, że za tą – na pierwszy rzut oka wyłącznie pozytywną – techniką iść mogą liczne negatywne skutki. I nie chodzi tylko o problemy społeczne, jakie niosą ze sobą zmiany genetyczne, ale także o życie konkretnych osób.
O czym mówię? A c...
Wybierz najkorzystniejszą ofertę i zyskaj dostęp do najważniejszych tekstów rp.pl z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.