Dlaczego wygrywa plebiscyty na patrona szkół i harcerskich drużyn? Czemu to właśnie jej twarz zdobi trybuny podczas meczów piłkarskich?
Z nielicznych fotografii, które można obejrzeć choćby w internecie, patrzy na nas zwyczajna dziewuszka – ani ładna, ani specjalnie szpetna, taka, której na co dzień można nie zauważyć. Wśród chłopaków w mundurach, którzy po maju 1945 roku nie złożyli broni, często jest jedyną dziewczyną w oddziale. Mimowolnie przyciąga więc wzrok. Owszem, walka z komunizmem to powód do chwały, ale czy aż tak wielkiej, jaka spotyka Danutę Siedzikównę, bardziej znaną pod pseudonimem Inka? Była przecież tylko sanitariuszką. Nie wydawała strategicznych rozkazów, nie decydowała o losach ważnych bitew. „(...) nie miała Danusia w swej partyzanckiej karierze żadnych spektakularnych akcji, nie rzucała się w oczy. Po prostu robiła, co do niej należało" – potwierdza moją intuicję Luiza Łuniewska, autorka wydanego właśnie reportażu historycznego „Szukając Inki", w którym poszła tropem nastolatki z V Wileńskiej Brygady AK.