Z jednej strony nie-Amerykanie pytają, jak mogło dojść do tego, że Donald Trump pokonał wszystkich swoich konkurentów i najprawdopodobniej w listopadzie zostanie jednym z dwóch kandydatów na fotel prezydenta. Na to pytanie nie ma ani jednej dobrej odpowiedzi. Trump nie jest zjawiskiem natury politycznej w tradycyjnym rozumieniu. Trump, którego na skali polityków można by ulokować w okolicach Stanisława Tymińskiego czy Janusza Palikota, ma jedną ważną cechę – jest widowiskowy, nieprzewidywalny i w kilka minut umie wywołać u widza skok adrenaliny.
Adrenalina jest hormonem wydzielanym przez organizmy homo sapiens w różnych ilościach i z różnym skutkiem. Po angielsku na adrenalinę używa się często określenia „hormon 3xF" (fright, fight and flight), czyli hormon strachu, walki i ucieczki. Są ludzie, którzy mogą powiedzieć, że nigdy nie zauważyli u siebie zachowań pod wpływem adrenaliny, ale inni, na przykład ja, potrafią te stany rozpoznać, choć niekoniecznie nad nimi zapanować.
Doświadczenie z adrenaliną pozwoliło mi zrozumieć, że nasze uczucia są często uwarunkowane nie tylko naszym wychowaniem, normami moralnymi czy inteligencją, ale również chemią. Prawie 20 lat temu zostałam zatrzymana na Kubie. Już w chwili zatrzymania wszystko wokół rozbłysło, zajaśniało, stało się klarowne, tak jak kiedy w kasynie w 1970 roku obstawiany przeze mnie numer 17 padł trzeci raz pod rząd czy gdy na Kaukazie nocą nasz samochód zatrzymali uzbrojeni mężczyźni. Wszystko zaczęło być proste. Zaczęłam rozumieć po hiszpańsku, którego prawie nie znałam, znajdowałam po francusku (na Kubie byłam francuską turystką o nazwisku Karpiński) najbardziej skomplikowane zwroty, nie bałam się, a nawet byłam lekko rozbawiona.
Spędziłam w areszcie trzy dni, w czasie których nie odczuwałam głodu, tylko pragnienie. Gdy podczas rewizji znaleziono u mnie „38 broszur kontrrewolucyjnych" i paszport na nazwisko Lasota, uznałam to za świetny dowcip sytuacyjny. Deportowana do Meksyku, na lotnisku weszłam na wagę i ku swojemu zdumieniu okazało się, że zamiast schudnąć w ciągu trzech dni, w czasie których prawie nic nie jadłam – przytyłam dwa kilo. Adrenalina wytworzyła we mnie nastrój walki i organizm przygotowywał się na ciężkie chwile. Podobnie niedźwiedzie w czasie snu zimowego przez pierwszy miesiąc przybierają na wadze.
Odpowiadam więc pytającym o Trumpa, że powoduje on, bardziej niż jakikolwiek inny amerykański polityk, skok adrenaliny, na który jedni reagują strachem i pragnieniem ucieczki, a inni chcą z nim iść do ataku.