Listopad 1918 r. Józef Piłsudski ledwo powrócił z niemieckiej niewoli do Warszawy. Justyna Budzińska-Tylicka z delegacją kobiet wprosiły się do niego, stukając parasolkami w okno. „W państwie prawdziwie demokratycznym, jakim stać się ma Polska, ograniczenie praw obywatelskich ze względu na płeć jest przeżytkiem i rażącą niesprawiedliwością, zwłaszcza wobec szeroko nakreślonego projektu przyszłej konstytucji" – napisały, a Piłsudski te argumenty przyjął. W trakcie spotkania podobno miał tylko dopytywać półżartem, czy jak kobiety wejdą do Sejmu, to uchwalą alkoholową prohibicję.
Nowa ordynacja wyborcza opublikowana została 28 listopada 1918 r. Zakładała, że „wyborcą do Sejmu jest każdy obywatel państwa, bez różnicy płci, który, do dnia wyborów, ukończył 21 lat". Przyznawała ona bierne i czynne prawo wyborcze kobietom.
Budzińska-Tylicka była lekarką i członkinią Polskiego Towarzystwa Medycyny Społecznej, a w czasie I wojny światowej – aktywistką Związku Równouprawnienia Kobiet i Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego. Nazywana była panią „doktór". Utworzyła Klub Polityczny Kobiet Postępowych. Od 1922 r. współpracowała z Polską Partią Socjalistyczną.
Była córką powstańca styczniowego i sybiraka. Z domu wyniosła „zarzewie buntu i nienawiści dla moskali". Ale jej myśl polityczna kształtowała się w Paryżu, gdzie studiowała medycynę. Uczestniczyła w spotkaniach ukrywających się przed carską policją polskich spiskowców i socjalistów. Tam poznała męża Stanisława Tylickiego, byłego działacza I Proletariatu. Do Polski wrócili po rewolucji 1905 r.
Uważała, że zamiast o „kwestii kobiecej" powinno się mówić o „kwestii męskiej", bo „idiotów mamy dwa razy więcej mężczyzn niż kobiet. Więcej mężczyzn wśród zbrodniarzy, alkoholików, samobójców". Podejmowała walkę z alkoholizmem, prowadziła pracę oświatową na wsi, działała w Towarzystwie Szkoły Ludowej i Towarzystwie Opieki nad Dziećmi. Tylicka stała się jedną z pierwszych lekarek szkolnych. Wśród uczennic promowała zdrowy, aktywny tryb życia oraz higienę intymną.