W przeciwieństwie do niestabilnej sytuacji politycznej w Kolumbii, która pozwalała mafijnym ojcom chrzestnym trząść krajem, koncentrująca się w rękach autorytarnej Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej meksykańska władza nie pozostawiała aż tak dużej swobody dla działalności przestępczej. Przynajmniej nie bez wiedzy i przyzwolenia wysoko postawionych polityków i podległych im służb. Ten właśnie fakt sprawił, że założyciel pierwszego meksykańskiego kartelu z Guadalajary – autentyczna postać Miguel Ángel Félix Gallardo (Diego Luna) – przedstawiony jest w serialu nie jako podmiot gry, a jedynie element narkobiznesowej układanki. Tym samym historia bardziej przypomina naciągane political fiction niż pełnokrwisty film gangsterski, którego moglibyśmy się spodziewać po meksykańskiej scenerii, w której się rozgrywa.