I czar pryska. Jest jak na mundialu: że przecież tym razem miało być inaczej, że miało się udać, wszyscy obiecywali, a jak zawsze gramy trzy mecze: o awans, o wszystko i o honor. Pretensje do trenera, bo znów wystawia Peszkę. Selekcjoner bezradnie ręce rozkłada, że grać to tamten może nie potrafi, ale za to jest królem szatni. I to mruganie do publiki, że trener też by chciał inaczej, on by inaczej zawistował, ale sami wiecie, związek nie pozwala.
W polityce to samo. „U nas drugich pisatieli niet" – cytuje tow. Stalina nasz Szeregowy Poseł z Żoliborza, dopytywany, czemu do kadry wciąż powołuje Peszkę. Teraz zresztą też skończyć się może odejściem pani od sportu, której nazwiska nie zdążył nawet poznać portier w jej gmachu, równie charyzmatycznej pani od europieniędzy i redukcją ministerstw od środowiska o połowę. Skądinąd z tymi ministerstwami jest jak z Żydem, który miał za ciasno, kupił sobie kozę, teraz ją wyprowadza, i jakaż od razu ulga, jakaż rewolucja! Ch...
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.