Tak, ja o tym samym co wszyscy, po prostu nie mogę wyjść z podziwu dla trafności biskupich sądów. I sprawności procedur, której mogłoby się państwo uczyć. Ot, jedna decyzja i proszę bardzo, Monika Kurska okazuje się panną z trójką dzieci, a były mąż/niemąż może wreszcie zawrzeć drugi, całkiem sakramentalny związek. No, chyba żeby i ten się okazał niesakramentalny, ale to się okaże za jakiś czas. Jeśli dobrze ogarniam prawo kanoniczne, to ten pierwszy związek był nieważny, bo Jacek Kurski był albo niedojrzały, albo niepoczytalny. Jego nowa żona sama została panną na wydaniu także w wyniku kościelnego recyklingu. Można? Można.