Krzyżak: Oczko puszczone w Radiu Maryja

Na Kościół i jego działalność nie można patrzeć przez pryzmat jednego zakonnika czy biskupa. A niestety, bardzo często na jego ogólny wizerunek wpływ mają jednostki.

Aktualizacja: 01.11.2019 17:10 Publikacja: 01.11.2019 00:01

Krzyżak: Oczko puszczone w Radiu Maryja

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Od wyborów parlamentarnych minęły już dwa tygodnie. Zaraz po nich pisałem na tych łamach, że Kościołowi hierarchicznemu udało się w tych wyborach zachować neutralność. Teraz się okazuje, że podobnie myśli co czwarty Polak. Taki wynik przynosi sondaż, jaki w tydzień po wyborach (18–19 października) przeprowadziła na zlecenie „Rz" pracownia IBRiS.

W badaniu tym zapytaliśmy 1100-osobową grupę Polaków o to, jak postrzegają rolę Kościoła w kampanii wyborczej. Co czwarty (25 proc.) uznał, że Kościół zachował neutralność, 17 proc. respondentów zauważyła pojedyncze przypadki wspierania jednej formacji. Ale aż 42 proc. uznało, że Kościół odegrał w kampanii „znaczącą rolę" i wspierał jedną formację.

Pojedyncze przypadki angażowania się duchownych w kampanię zauważałem również ja. I postawiłem tezę, że te nieliczne, lecz nagłośnione mocno przez media, wystąpienia księży i biskupów miały wpływ na ogólną opinię, że Kościół zaangażował się w kampanię po stronie jednej partii.

Głębsza analiza wyników badania IBRiS tezę tę potwierdza. Spójrzmy zatem na to, kto uważa, że Kościół odegrał w kampanii „znaczącą rolę".

Polityczne zaangażowanie Kościoła po stronie PiS dostrzegły głównie osoby z grupy wiekowej 60–69 lat (60 proc.) oraz 30–39 lat (46 proc.). Głównie osoby z wykształceniem podstawowym (61 proc.) i wyższym (52 proc.), mieszkający w średniej wielkości miastach (50 proc.) oraz w metropoliach (47 proc.). Zdecydowana większość krytycznie oceniających polityczne zaangażowanie Kościoła to ludzie pracujący na umowy o dzieło (65 proc.), bezrobotni (53 proc.) oraz emeryci (52 proc.).

Dalej są to osoby o poglądach lewicowych (83 proc.), które głosowały na Koalicję Obywatelską (77 proc.) lub Lewicę (74 proc.). Przy czym zainteresowanie polityką określający jako duże – 68 proc. Deklarują się jako „wierzący i niepraktykujący" (74 proc.) oraz „niewierzący i niepraktykujący" (62 proc.). Dla 60 proc. z nich głównym programem informacyjnym są „Fakty" w TVN.

Wydaje się, że najistotniejsze są tu trzy ostatnie deklaracje. Politycy KO i Lewicy nie kryją się ze swoim krytycyzmem dla Kościoła. Niemal w każdym badaniu, które go dotyczy, dezaprobatę dla jego działań wyrażają osoby deklarujące się jako niepraktykujący lub niewierzący. Nie bez znaczenia jest też program informacyjny. „Fakty" zdecydowanie częściej aniżeli „Wiadomości" TVP zajmowały się np. słynną frazą o „tęczowej zarazie", która w samym środku kampanii pojawiła się w ustach abp. Marka Jędraszewskiego.

Wydaje się także, że ta sama grupa odbiorców alergicznie reagowała na różne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który w kampanii bardzo często odwoływał się do nauczania Kościoła i niejako brał go jako zakładnika. Wszystko to złożyło się w obraz Kościoła, który stoi przy jednej partii.

Chciałbym się mylić, ale podobne badanie zrobione za kilka miesięcy, po wyborach prezydenckich, przyniesie wynik podobny. Kampania przed wyborami prezydenckimi właściwie już się zaczęła. Andrzej Duda rozpoczął ją niejako symbolicznie od wizyty w Radiu Maryja, w którym mówił m.in. o tym, że jeśli na jego biurko trafi ustawa zakazująca aborcji eugenicznej, to ją podpisze. Podobne słowa z ust prezydenta padały już wiele razy. Ustawa na jego biurko nie wpłynęła, bo prac nad nią nie podjęto w parlamencie, w którym większość ma PiS. Trudno się spodziewać, że w nowej kadencji taka ustawa zostanie uchwalona, tego typu deklaracje więc trzeba niestety traktować dziś jako oczko puszczone w kierunku elektoratu, który takiej ustawy się domaga. Tego typu deklaracja złożona w katolickiej rozgłośni już ustawia Kościół na „właściwej" pozycji.

Nie wiemy jeszcze, kto w wyborach wystartuje, a ojciec Tadeusz Rydzyk w wywiadzie dla tygodnika „Sieci" deklaruje, że swój głos odda właśnie na Andrzeja Dudę. Duża część jego „wyznawców" posłucha i zrobi identycznie. Tylko dlatego, że ojciec dyrektor tak zrobi. I znów wszyscy dookoła będą mieli wrażenie, że Kościół wszedł w kampanię, a zrobił to tylko jeden zakonnik... A przecież na Kościół i jego działalność nie można patrzeć przez pryzmat jednej osoby. Zakonnika czy też biskupa.

Od wyborów parlamentarnych minęły już dwa tygodnie. Zaraz po nich pisałem na tych łamach, że Kościołowi hierarchicznemu udało się w tych wyborach zachować neutralność. Teraz się okazuje, że podobnie myśli co czwarty Polak. Taki wynik przynosi sondaż, jaki w tydzień po wyborach (18–19 października) przeprowadziła na zlecenie „Rz" pracownia IBRiS.

W badaniu tym zapytaliśmy 1100-osobową grupę Polaków o to, jak postrzegają rolę Kościoła w kampanii wyborczej. Co czwarty (25 proc.) uznał, że Kościół zachował neutralność, 17 proc. respondentów zauważyła pojedyncze przypadki wspierania jednej formacji. Ale aż 42 proc. uznało, że Kościół odegrał w kampanii „znaczącą rolę" i wspierał jedną formację.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej