Poseł PO z uwagą obserwował wczorajszą debatę prezydencką we Francji. - Wyborcy otrzymywali ogromną ilość emocji, a rzeczywiście mniej jakichś recept na problemy Francji, mniej konkretnych rozwiązań – ocenił.
- Widać wyraźnie było, że Marie Le Pen kieruje przekaz do swojego elektoratu, utwardza, mobilizuje, a (Emmanuel) Macron próbuje poszukać modułu pewnego na to, żeby zdobyć ten elektorat, który do tej pory może nawet głosował na Marie Le Pen – dodał polityk.
Tomasz Lenz jest jednak w miarę spokojny o wynik wyborów. Jego zdaniem wygra Emmanuel Macron, jednak „nie można lekceważyć faktu, że różne rzeczy wpływają na frekwencję”.
- To jest właśnie kwestia poczucia obowiązku, wzięcia udziału w wyborach, kwestia poczucia, że „a mój kandydat i tak wygra, nie muszę się mobilizować, bo ma tak wielką przewagę, że niekoniecznie musimy wybierać się na te wybory”. No i także różne inne aspekty mogą tu mieć zasadniczą rolę, chociażby pogoda, co też niektóre wybory pokazywały, że to też ma wpływ na frekwencję, a na pewno elektorat Marie Le Pen jest bardzo zmobilizowany i on pójdzie – powiedział.
Poseł Platformy jest zaskoczony tym, że w przedwyborczych wystąpieniach we Francji pojawił się wątek Polski. - Jakby Francuzi nie mieli własnych problemów – skomentował. Jego zdaniem nie dzieje się to jednak bez przyczyny. Według Lenza jednym z powodów jest „sam fakt kontestowania przez Prawo i Sprawiedliwość Unii Europejskiej jako projektu, który jest kluczowy dla przyszłości kontynentu”. - Jarosław Kaczyński ani Beata Szydło nie zaprzeczają temu, że godzą się de facto na Europę „dwóch prędkości” – dodał.
"My jesteśmy w stanie podejmować debatę tylko z osobami, które przestrzegają prawa" - mówił gość Tomasza Krzyżaka w programie #RZECZoPOLITYCE.