Uczta w poście

Ćwierćfinały przywróciły wiarę w futbol. Ale najlepsze dopiero nadchodzi. Tottenham zagra o finał z Ajaxem, Barcelona spotka się z Liverpoolem.

Aktualizacja: 18.04.2019 19:38 Publikacja: 18.04.2019 19:34

Son Heung-min – to jemu Tottenham zawdzięcza w dużej mierze pierwszy w historii klubu awans do półfi

Son Heung-min – to jemu Tottenham zawdzięcza w dużej mierze pierwszy w historii klubu awans do półfinału Ligi Mistrzów.

Foto: AFP

Wielki Post? Na pewno nie w piłce. Szybkie pożegnanie Realu, Bayernu i Juventusu, odradzająca się Barcelona, zachwycający Ajax i niezmiennie silny Liverpool, a na koniec radosny futbol, bo jak inaczej nazwać to, co stało się w Manchesterze.

2:2 po 11 minutach, 3:2 po kolejnych dziesięciu – pięć najszybciej strzelonych goli w jednym meczu, pobity rekord spotkania Borussia Dortmund – Legia (8:4) z 2016 roku. Piłkarska uczta w najczystszej postaci zakończona dramatem jednego człowieka – Pepa Guardioli. To wystarczy, by nie narzekali nawet najwięksi malkontenci.

Pochettino jak Hulk

– Zdobyliśmy bramkę, a VAR zrobił resztę. Decydował centymetrowy spalony, a rywale strzelili wcześniej gola po zagraniu ręką. To było okrutne, ale musimy to zaakceptować – mówił załamany Guardiola po tym, jak Manchester City pokonał Tottenham 4:3, ale do awansu zabrakło mu właśnie tego nieuznanego trafienia Raheema Sterlinga.

Wszystko działo się w doliczonym czasie gry. Drużyna sponsorowana przez szejków odpadała z Champions League już w różnych okolicznościach, ale takiej huśtawki nastrojów jeszcze nie przeżyła. „Guardiola znów się wykoleił" – pisze „Marca". Odkąd kataloński trener opuścił Barcelonę, nie potrafi wygrać Ligi Mistrzów. Nie awansował nawet do finału, choć – jak wyliczył hiszpański dziennik – wydał w tym czasie w Bayernie i City 812 mln euro na transfery.

Szejk Mansour straci cierpliwość i poszuka nowego człowieka, który obieca mu upragniony puchar? Czy może da jeszcze jedną szansę Guardioli? Jedno jest pewne: raczej nie przestanie dalej inwestować. Modernizacja zabawki kosztowała go już ponad 1,5 mld euro.

Ekonomii mógłby się uczyć od władz Tottenhamu. Budowa pięknego, nowoczesnego stadionu wymusiła oszczędności, na wzmocnienia nie przeznaczono ani jednego funta, a mimo to zespół osiągnął sukces i po raz pierwszy dostał się do półfinału Ligi Mistrzów.

– Kiedy Sterling trafił na 5:3, zachowywałem się jak Niesamowity Hulk (bohater komiksów Marvela – przyp. red.). Zdjąłem marynarkę i rzuciłem na ziemię sweter. Usiadłem, a wtedy powiedzieli mi, że wideoweryfikacja orzekła, iż był spalony. W tym momencie ożyłem. Nagły przypływ energii był niewiarygodny – opowiadał szczęśliwy Mauricio Pochettino.

Trener Tottenhamu przekonuje jednak, że nie był to najważniejszy mecz w jego karierze. – Więcej radości sprawiło mi utrzymanie Espanyolu. To był sezon 2008/2009, graliśmy z Almerią – wspomina. Może zmieni zdanie, jeśli Tottenham awansuje do finału. Zadanie nie będzie jednak łatwe, gdyż pokonać trzeba rozpędzony ?i nienasycony Ajax, który ?w najlepszej czwórce znalazł się po 22 latach przerwy.

Messi idzie po koronę

Barcelona, która w drugiej parze spotka się z Liverpoolem, zdążyła w tym czasie zdobyć cztery puchary. Ale o trzech ostatnich sezonach, kończonych w ćwierćfinałach, wolałaby zapomnieć. Jest nadzieja, że w tym roku się to uda. Dzięki Leo Messiemu. Argentyńczyk przełamał klątwę i pewnym krokiem zmierza po koronę króla strzelców (dziesięć bramek). Cristiano Ronaldo już mu nie zagrozi.

Pod względem ofensywnym dwumecz z Liverpoolem będzie starciem wagi ciężkiej. Z jednej strony Messi, Luis Suarez i Philippe Coutinho, z drugiej – Mohamed Salah, Roberto Firmino i Sadio Mane. Smaku tej rywalizacji dodaje fakt, że Suarez i Coutinho grali wcześniej na Anfield.

Juergen Klopp przyznaje, że na półfinał czeka niecierpliwie. – Poza meczami towarzyskimi nigdy nie mierzyłem się z Barceloną – przypomina trener Liverpoolu.

Więcej niż jeden zespół w półfinale Anglicy mieli ostatnio dziesięć lat temu (Manchester United, Chelsea, Arsenal). Wciąż istnieje też szansa na kolejny angielski finał (w 2008 roku zmierzyły się w nim Manchester United i Chelsea), choć dziś bardziej prawdopodobne wydaje się, że 1 czerwca na murawę stadionu Wanda Metropolitano w Madrycie wyjdą piłkarze Barcelony i Ajaxu. Johan Cruyff byłby dumny.

Wielki Post? Na pewno nie w piłce. Szybkie pożegnanie Realu, Bayernu i Juventusu, odradzająca się Barcelona, zachwycający Ajax i niezmiennie silny Liverpool, a na koniec radosny futbol, bo jak inaczej nazwać to, co stało się w Manchesterze.

2:2 po 11 minutach, 3:2 po kolejnych dziesięciu – pięć najszybciej strzelonych goli w jednym meczu, pobity rekord spotkania Borussia Dortmund – Legia (8:4) z 2016 roku. Piłkarska uczta w najczystszej postaci zakończona dramatem jednego człowieka – Pepa Guardioli. To wystarczy, by nie narzekali nawet najwięksi malkontenci.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego