Eugenio Scalfari, dziennikarz i założyciel jednego z głównych włoskich dzienników, "La Repubblica", słynie z tego, że nie nagrywa rozmów i nie robi notatek podczas przeprowadzanych przez siebie wywiadów. Spisuje je później z pamięci.
Tak też się stało po ostatniej rozmowie Scalfariego z papieżem Franciszkiem, którą następnie dziennikarz opisał w swojej gazecie, w artykule zatytułowanym "To zaszczyt być nazywanym rewolucjonistą".
Scalfari, choć sam jest ateistą, nazywa papieża "swoim przyjacielem".
Scalfari przywołuje słowa papieża, który mówił, że ci, którzy się nawracają, otrzymują przebaczenie Boga i wchodzą w szeregi dusz, które Go kontemplują.
Ci natomiast, którzy nie żałują, nie mogą otrzymać odpuszczenia win. Oni znikają. Nie ma piekła, jest znikanie grzesznych dusz - miał powiedzieć papież.
Wkrótce po opublikowaniu artykułu w "La Repubblica" oświadczenie wydał Watykan, Podkreślono, że artykuł nie jest "wiernym zapisem rozmowy", a spotkanie papieża z Eugenio Scalfarim było jedynie prywatną rozmową, a nie "formalnym wywiadem".
"To, co pisze autor w swoim artykule, jest rekonstrukcją rozmowy, w której nie cytuje on dosłownie słów wypowiedzianych przez papieża" - brzmi oświadczenie Watykanu.
Katolickie media przypominają kontrowersyjny artykuł Scalfariego z jesieni 2013 roku, po którym przyznał on, że zmanipulował wypowiedzi papieża.