Powiedzieć, że w ostatni kwartał roku globalna gospodarka weszła w stanie rozedrgania, to nic nie powiedzieć. Uczestnicy rynku borykają się z trudnymi do rozstrzygnięcia dylematami. A taka zmienność, jak w kilku ostatnich tygodniach, zazwyczaj związana była z jakimiś dramatycznymi wydarzeniami. Tym razem żadnych dramatów nie ma. Są za to sygnały płynące od decydentów, nieraz przesadnie interpretowane przez rynek, które wywołują dzikie skoki indeksów giełdowych. W nerwowej atmosferze wyładowuje się olbrzymia niepewność, pociągająca za sobą dzienne wahania największych indeksów giełdowych o 600-800 punktów. O co tu w ogóle chodzi?