Fraza ta doskonale opisuje wiele zjawisk naszego życia gospodarczego, w tym kwestie związane z elektromobilnością, ograniczaniem ruchu w miastach, rezygnacją z prywatnych samochodów. Fakt, gdzieś tam się to wszystko powoli toczy, wynajem wszelkiego rodzaju środków transportu na minuty staje się coraz popularniejszy, z wolna rosną kolejne słupki do ładowania elektryków. Ale tak naprawdę to jeszcze ściernisko, może z wytyczonymi fundamentami pod przyszłe wspaniałe budowle.

Wystarczy się odwrócić od tego pola, by zobaczyć zupełnie inny obrazek. Do Polski nieustająco wlewa się fala używanych samochodów, których średnia wieku zbliża się do 12 lat. Co więcej, przybywa starych diesli, które naprawdę potrafią nakopcić. A przybywa ich, bo są coraz tańsze – ich użytkownicy boją się zapowiadanych ograniczeń w eksploatacji i podsyłają ten śmierdzący kartofel innym. A my na to pozwalamy.

Rząd mimo elektromobilności na sztandarach nie robi nic, by tę falę zatrzymać. I to niestety prawda o polskiej motoryzacji tu i teraz. Ale makiety na ściernisku prezentują się zaiste imponująco.