Gdy mowa o rażeniu, to rażący jest pośpiech, w jakim musiano nad projektem pracować, bo właściwie każdy ekspert, którego zapytaliśmy o opinię, wskazywał na sprzeczności, niejasności czy inne niedoróbki. Po co było się tak śpieszyć? Wiadomo, że zmiana roku kalendarzowego to zawsze cezura dla wprowadzania nowych danin publicznych. Ale – jak wynika z projektu – resort niespecjalnie się tym przejął, bo dochody z kryptowalut postanowił opodatkować wstecz, od początku trwającego właśnie roku. Ciekawe, czy ta decyzja ostanie się w pracach parlamentarnych, a jeśli tak, to czy obroni się przed sądami, a może także w Trybunale Konstytucyjnym?

Czytaj także: Podatkowa kula u nogi przeciw ucieczkom z kraju

Najważniejsze, że projekt potwierdza zamiar wprowadzenia podatku od wyprowadzki z kraju. Niby jest europejska dyrektywa pozwalająca to zrobić, ale jedynie wobec firm, a nasz fiskus jest otwarty także na pieniądze osób fizycznych. A to już może naruszać europejską swobodę przepływu ludzi i kapitału. Opodatkowanie hipotetycznych zysków to jak karanie mandatem za przekroczenie prędkości w miejscu, gdzie być może w przyszłości będzie osiedle i szkoła pełna dzieci. Bareja się kłania.

Projekt to miks propozycji kontrowersyjnych – niekorzystnych dla biznesu z korzystnymi. I zapewne o to chodziło, żeby ograniczenia, takie jak trudniejsze rozliczenie prywatnego korzystania z firmowego auta, nie zabolały zbyt mocno, skoro w tej samej noweli wprowadza się też ulgi np. dla innowacyjnych firm czy małżonków. Nie jestem jednak pewny, czy takie zestawienie po zsumowaniu możliwych zysków dla budżetu i strat z tytułu przyznanych obywatelom ulgi będzie jakościową zmianą. I chyba nie wie tego też resort. W każdym razie nie ujawnia. ©?

Czytaj także: Handlujący bitcoinami zapłaci 19-proc. podatek