Jak długo EBC utrzyma brzemię walki z recesją

W warunkach unii walutowej, która niepostrzeżenie przyjmuje elementy unii fiskalnej, EBC nie uwolni się od ryzyka uwspólnienia długu publicznego.

Aktualizacja: 28.06.2020 21:58 Publikacja: 28.06.2020 21:00

Jak długo EBC utrzyma brzemię walki z recesją

Foto: Bloomberg

Już w marcu Rada Prezesów EBC na czele z Francuzką Christine Lagarde zaserwowała strefie euro nową, potężną dawkę luzowania polityki pieniężnej pod nazwą Pandemiczny Program Awaryjnego Skupu Aktywów (PEPP). Gros środków pochłonie skup instrumentów dłużnych sektora publicznego, tzw. segment PSPP, w ramach którego krajowe banki centralne mogą skupować obligacje skarbowe wyłącznie w obrębie swoich jurysdykcji. Rygor ten wzmacnia ograniczenie do 20 proc. zakresu współdzielenia ryzyka między EBC a krajowymi bankami centralnymi w stosunku do obligacji skarbowych. Ale to pozorny komfort.

W warunkach unii walutowej, która niepostrzeżenie przyjmuje elementy unii fiskalnej, EBC nie uwolni się od ryzyka uwspólnienia długu publicznego.

Początkowo rozważano uruchomienie radykalnego instrumentu Bezwarunkowych Transakcji Monetarnych (OMT), który choć formalnie nigdy nie został użyty, od ośmiu lat figuruje w arsenale EBC. Jeśli do tego nie doszło, to dlatego, że zapadła decyzja o zniesieniu tzw. limitu emitenta ograniczającego skup obligacji skarbowych do jednej trzeciej zadłużenia danego państwa strefy euro; o objęciu skupem obligacji skarbowych Grecji mimo jej statusu pariasa na rynkach finansowych; oraz o uelastycznieniu reguł gry z możliwością zwiększenia wolumenu skupu i przesunięć między klasami aktywów i jurysdykcjami. To de facto zrównało program PEPP z OMT, czyniąc EBC potężnym akumulatorem długu.

Wątpliwości Karlsruhe

Tymczasem 5 maja niemiecki Trybunał Konstytucyjny zelektryzował opinię publiczną orzeczeniem kwestionującym zgodność z prawem poprzedniego (uruchomionego w 2015 r. i jeszcze nie sfinalizowanego) programu PSPP, czyli skupu przez banki centralne Eurosystemu instrumentów dłużnych państw strefy euro. Tym samym podważył prawomocny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z grudnia 2018 r., do którego sam uprzednio zwrócił się z pytaniem prejudycjalnym w tej sprawie.

Co ciekawe, nie dopatrzył się złamania zakazu monetyzacji długu, czyli finansowania deficytu budżetowego. Powołał się natomiast na naruszenie zasady proporcjonalności, zgodnie z którą środki powinny być kosztowo adekwatne do zamierzonego celu, i zażądał od EBC przedstawienia szczegółowej analizy wpływu programu PSPP na gospodarkę strefy euro.

Wyrok zapadł w niekorzystnym momencie z punktu widzenia Berlina. W lipcu Niemcy przejmą bowiem półroczną prezydencję w Radzie UE. Podkopanie pozycji EBC i Trybunału Sprawiedliwości UE, dwóch filarów instytucjonalnych Wspólnoty, dramatycznie osłabiłoby kruchą stabilność strefy euro.

Być może to właśnie tłumaczy nagły zwrot w podejściu Niemiec do kwestii euroobligacji, który dokonał się, gdy 18 maja Angela Merkel i Emmanuel Macron przedstawili propozycję wspólnej emisji długu przez EU-27 o wartości 500 mld euro.

Koniec tabu

Po stronie Berlina doszło do przełamania tabu związanego z wetowaniem wszystkiego, co nosiło znamiona wspólnej polityki fiskalnej. Euroobligacje zostałyby wyemitowane bezpośrednio przez Komisję Europejską, a pozyskane pieniądze – włączone do unijnego budżetu, który byłby też zabezpieczeniem dla długu. Co istotne, projekt objąłby wszystkie państwa unijne, a fundusze ze sprzedaży obligacji zostałyby rozdysponowane w formie dotacji, nie pożyczek.

Bank centralny jako bank emisyjny teoretycznie może zwiększać swój bilans księgowy w nieskończoność. Owa pokusa tworzenia pieniądza z niczego stanowi powód, dla którego zabrania się bezpośredniego finansowania deficytów budżetowych przez banki centralne. Skuteczność zakazu jest jednak dyskusyjna w sytuacji, gdy banki centralne masowo skupują ten dług na rynku wtórnym. Wydawało się, że obecna recesja, inaczej niż poprzednie, będzie wymagała ograniczonej interwencji w dziedzinie polityki monetarnej, natomiast potężnej stymulacji fiskalnej dla stabilizacji gospodarki realnej. I tak w istocie jest, lecz gdy nie ma skąd zasilić budżetu, zostaje pełzająca monetyzacja długu.

Trzeba zdać sobie sprawę, że ten proces już trwa. Odbywa się jednak w sposób pośredni, co daje mu formalne alibi; jest elegancko opakowany pod nazwą Pandemiczny Program Awaryjnego Skupu Aktywów. No i wreszcie przez ostatnie lata „oswoiliśmy" luzowanie ilościowe, mimo kontrowersji z nim związanych.

Jeżeli przyjąć, że euroobligacje oznaczają uwspólnienie zadłużenia, to czymże innym jest finansowanie długu publicznego przez EBC? W istocie dochodzi do przesunięcia zobowiązania z tytułu zaciągnięcia długu: z rządów wobec wierzycieli zewnętrznych na rządy wobec udziałowców EBC, czyli na nie same.

Porozumienie ws. emisji euroobligacji teoretycznie powinno zmniejszyć presję na EBC, który z braku wspólnotowych instrumentów polityki fiskalnej, chcąc nie chcąc, wszedł w ich rolę i znalazł się na celowniku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego. Jeżeli jednak jego wyjaśnienia nie zadowolą sędziów z Karlsruhe, będziemy mieli najprawdopodobniej do czynienia ze wzrostem oprocentowania niemieckich obligacji i w ogóle z pogorszeniem ratingu kredytowego UE. A to byłaby fatalna wiadomość z punktu widzenia francusko-niemieckiej propozycji emisji euroobligacji.

Wówczas końcowym nabywcą długu Komisji Europejskiej, a przynajmniej solidnej jego porcji, stałby się nie kto inny jak EBC. Nie byłoby to technicznie trudne, biorąc pod uwagę elastyczny charakter obecnego programu luzowania ilościowego, w tym m.in. możliwość poszerzania jego zakresu powyżej 750 mld euro (notabene 4 czerwca EBC zwiększył ten pierwotny wolumen do 1,35 bln euro).

I tu znowu wracamy do orzeczenia niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego. Precedens, z jakim mamy do czynienia, może mieć bowiem daleko idące skutki dla konstrukcji, w której fiskalne brzemię walki z recesją dźwiga EBC. Mimo że wyrok formalnie odnosi się do poprzedniego programu skupu obligacji skarbowych, to z czasem EBC niemal na pewno wystawi się na ostrzał w związku z tym realizowanym obecnie. To zaś rodzi ryzyko, że Bundesbank (a potencjalnie także inne banki centralne Eurosystemu) zostanie zmuszony do wycofania się z tego programu, a tym samym zawali się cała koncepcja interwencji EBC w sferę fiskalną.

Autorka jest stałą publicystką „Obserwatora Finansowego", serwisu analitycznego NBP. Od lat współtworzy Forum Ekonomiczne w Krynicy

Już w marcu Rada Prezesów EBC na czele z Francuzką Christine Lagarde zaserwowała strefie euro nową, potężną dawkę luzowania polityki pieniężnej pod nazwą Pandemiczny Program Awaryjnego Skupu Aktywów (PEPP). Gros środków pochłonie skup instrumentów dłużnych sektora publicznego, tzw. segment PSPP, w ramach którego krajowe banki centralne mogą skupować obligacje skarbowe wyłącznie w obrębie swoich jurysdykcji. Rygor ten wzmacnia ograniczenie do 20 proc. zakresu współdzielenia ryzyka między EBC a krajowymi bankami centralnymi w stosunku do obligacji skarbowych. Ale to pozorny komfort.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację