Potrzebny tani zabójca czołgów

Średnie śmigłowce wielozadaniowe z rakietami ppanc. będą wielokrotnie tańsze niż typowe wąskokadłubowe śmigłowce szturmowe, zapewniając porównywalną siłę ognia.

Publikacja: 25.04.2018 21:14

Potrzebny tani zabójca czołgów

Foto: Pixabay

Reformując Polskie Siły Zbrojne, MON stawia na siłę ognia. Na lądzie, w powietrzu i na morzu. To bardzo pożądany kierunek. Siła ognia będzie szczególnie potrzebna w wojskach lądowych, które mają być głównym komponentem zdolnym do powstrzymania agresji. Mając na uwadze wciąż skromny, choć rosnący budżet na obronę, bardzo ważna jest relacja koszt–efekt, czyli zapewnienie skutecznej siły ognia za możliwie niską cenę. Najlepszym rozwiązaniem będzie tu niewątpliwe artyleria lufowa, a także tanie śmigłowce wsparcia z rakietami przeciwpancernymi.

W jawnej części Strategicznego Przeglądu Obronnego, który określa kształt Polskich Sił Zbrojnych na następne 15 lat, czytamy: „Znaczące środki zostaną zainwestowane w zwiększenie możliwości w dziedzinie rażenia, będących kluczem do skutecznego odstraszania. Położymy nacisk na rozwój i rozbudowę dalekosiężnej artylerii lufowej i rakietowej, co umożliwi, w połączeniu z nowymi śmigłowcami szturmowymi, efektywny manewr ogniowy". To zdanie definiuje, jak być powinno. Tylko się pod nim podpisać. Pozostaje kwestia finansowania – czy wystarczy środków na realizację? Co uzasadnia kolejne pytanie – czy można osiągnąć spodziewany efekt taniej?

Marzenie o szturmowcu

Jednym z priorytetów wynikających ze Strategicznego Przeglądu Obronnego jest pozyskanie śmigłowców szturmowych, które będą miały kluczowe znaczenie w walce z główną masą konwencjonalnych środków rażenia potencjalnego przeciwnika: sił pancernych, artylerii dalekiego zasięgu oraz jego śmigłowców szturmowych.

Siła ognia, duże zdolności przeciwpancerne i szerokie możliwości manewrowe śmigłowców szturmowych, które mogą realizować zadania bojowe nie tylko podczas bezpośredniego starcia walczących stron, ale także na terytorium zajętym przez przeciwnika i w głębi jego ugrupowania, są ogromną zaletą na polu walki. To potencjał, którego brak w armii można porównać do boksera, który przygotowując się do pojedynku, nastawia się do walki w narożniku za podwójną gardą, licząc, że przetrwa i uniknie nokautu za strony potencjalnie silniejszego zawodnika, pomijając ćwiczenia wzmacniające siłę i szybkość ciosów oraz technikę walki w kontrataku.

Obecnie w Wojsku Polskim powyższe zadania mają wykonywać dwa typy śmigłowców: wielozadaniowe Mi-2 (61 sztuk) i szturmowe Mi-24 (28 sztuk) z eskadr dyslokowanych w Inowrocławiu i Pruszczu Gdańskim. Kolejna eskadra Mi-2 przeznaczona do szkolenia podchorążych – przyszłych pilotów – jest dyslokowana w Dęblinie, a kilkanaście kolejnych Mi-2 zostało rozmieszczonych na terenie całego kraju, w strukturach baz lotniczych z przeznaczeniem do działań poszukiwawczo-ratowniczych.

Sprawa nie wygląda dobrze. Mi-2 posiadają bardzo ograniczone i przestarzałe możliwości przeciwpancerne w postaci rakiet Malutka, zaś Mi-24 są ich w ogóle pozbawione. Największym problemem tych śmigłowców pozostają jednak resursy, czyli ustalone teoretycznie lub doświadczalnie miary ich zdolności użytkowej.

Powolna śmierć

W latach od 2018 do 2020 od 36 do 48 śmigłowców Mi-2 (trzy–cztery eskadry) wyczerpie resursy, pozostałe egzemplarze utracą zdolność do użytkowania do 2022 r. Wymiana tej części floty jest planowana z początkiem 2020 r., do tego czasu można się spodziewać wyselekcjonowania będących w najlepszym stanie śmigłowców Mi-2, ok. 12–16 sztuk (eskadra), które zostaną skierowane do remontu. Zapewni to ciągłość szkoleniową personelu, realizację niezbędnych dyżurów, a także minimalne warunki do przejścia na nową platformę wielozadaniową.

Ciemne chmury zbierają się także nad śmigłowcami Mi-24, które od kilku lat, ze względu na kończące się resursy rakiet przeciwpancernych, nie posiadają już zdolności do realizacji swojego zasadniczego zadania, czyli walki z celami pancernymi. Pozostałe zdolności użytkowe wyczerpią do 2023 r.

Wiele okoliczności wskazuje na to, że bez remontu jednej eskadry (12 szt.) powstanie luka w tej grupie maszyn, a więc mogą zostać utracone zdolności szkoleniowe. Remont zatem zapewni absolutne minimum warunków płynnego przejścia na nową platformę i utrzymanie nawyków szkoleniowych przez personel latający.

Warto nadmienić, że remonty główne przedłużają żywot śmigłowców średnio o pięć lat. Nie są zatem żadnym rozwiązaniem na dłużej i nie powinny być traktowane jako alternatywa dla zakupów nowego sprzętu. Także ewentualna integracja Mi-24 i ewentualnie także Mi-2 z nowymi, nowoczesnymi systemami przeciwpancernymi to kwestia kilku lat. Kiedy więc weszłyby one do użycia, śmigłowcom kończyłyby się resursy, nawet po remontach. Takie rozwiązanie nie ma sensu.

Kluczowe pytanie brzmi: co zatem kupować, aby zapewnić pożądane zdolności i nie wydrenować budżetu? Odpowiedź jest ściśle powiązana z zadaniami, jakie mają wypełniać śmigłowce w zmodernizowanej armii.

Autorzy Strategicznego Przeglądu Obronnego sugerują silniejsze powiązanie jednostek aeromobilnych z dywizjami Wojsk Lądowych, co stworzy dogodne warunki w zakresie elastycznego reagowania np. w sytuacji przełamania obrony naszych wojsk czy też wykonania przez nie szybkiego desantu w głąb ugrupowania przeciwnika wraz z możliwością niszczenia celów pancernych.

Zdolność do realizacji tak postawionych zadań zapewnią średnie śmigłowce wielozadaniowe o masie startowej od ok. 7 do 9 ton, które obok możliwości transportu desantu i niszczenia celów pancernych za pomocą rakiet kierowanych powinny posiadać zdolności do prowadzenia akcji ratunkowych. Najlepszy byłby śmigłowiec zdolny do jak najszybszej konfiguracji z jednej funkcji w drugą na lądowiskach polowych. Taki typ wiropłatu można określić jako śmigłowiec wsparcia, który będzie zapewniał przeciwpancerną siłę ognia, ale także transport powietrzny w pobliże pola walki.

Potrzeby w tym zakresie zaspokoiłby pilny zakup co najmniej trzech eskadr (36–48 szt.) takich śmigłowców do współdziałania z trzema dywizjami Wojsk Lądowych. A jeśli powstanie czwarta dywizja, jak to zapowiada Strategiczny Przegląd Obronny, kolejnej eskadry (12–16 sztuk).

Średnie śmigłowce wielozadaniowe z rakietami przeciwpancernymi będą wielokrotnie tańsze w zakupie niż typowe, wąskokadłubowe śmigłowce szturmowe, zapewnią jednocześnie porównywalną siłę ognia. Nie oznacza to oczywiście, iż będą mogły wypełniać wszystkie zadania śmigłowców ataku, na przykład problematyczne byłoby dla nich przeprowadzanie uderzeń za liniami przeciwnika w rejonach silnie chronionych przez obronę powietrzną.

Do takich zadań niezbędna będzie pewna ograniczona liczba typowych śmigłowców uderzeniowych, o wąskich kadłubach, względy budżetowe każą ją ograniczyć do jednej eskadry (12–16 sztuk).

Podsumowując, skuteczną siłę ognia na polu walki zapewni kombinacja większej liczby tańszych, średnich śmigłowców wielozadaniowych z nowoczesnymi zdolnościami przeciwpancernymi i mniejszej liczby typowych śmigłowców ataku.

Generał Dywizji Janusz Bronowicz, b. inspektor Wojsk Lądowych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych

Reformując Polskie Siły Zbrojne, MON stawia na siłę ognia. Na lądzie, w powietrzu i na morzu. To bardzo pożądany kierunek. Siła ognia będzie szczególnie potrzebna w wojskach lądowych, które mają być głównym komponentem zdolnym do powstrzymania agresji. Mając na uwadze wciąż skromny, choć rosnący budżet na obronę, bardzo ważna jest relacja koszt–efekt, czyli zapewnienie skutecznej siły ognia za możliwie niską cenę. Najlepszym rozwiązaniem będzie tu niewątpliwe artyleria lufowa, a także tanie śmigłowce wsparcia z rakietami przeciwpancernymi.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację