Reformując Polskie Siły Zbrojne, MON stawia na siłę ognia. Na lądzie, w powietrzu i na morzu. To bardzo pożądany kierunek. Siła ognia będzie szczególnie potrzebna w wojskach lądowych, które mają być głównym komponentem zdolnym do powstrzymania agresji. Mając na uwadze wciąż skromny, choć rosnący budżet na obronę, bardzo ważna jest relacja koszt–efekt, czyli zapewnienie skutecznej siły ognia za możliwie niską cenę. Najlepszym rozwiązaniem będzie tu niewątpliwe artyleria lufowa, a także tanie śmigłowce wsparcia z rakietami przeciwpancernymi.
W jawnej części Strategicznego Przeglądu Obronnego, który określa kształt Polskich Sił Zbrojnych na następne 15 lat, czytamy: „Znaczące środki zostaną zainwestowane w zwiększenie możliwości w dziedzinie rażenia, będących kluczem do skutecznego odstraszania. Położymy nacisk na rozwój i rozbudowę dalekosiężnej artylerii lufowej i rakietowej, co umożliwi, w połączeniu z nowymi śmigłowcami szturmowymi, efektywny manewr ogniowy". To zdanie definiuje, jak być powinno. Tylko się pod nim podpisać. Pozostaje kwestia finansowania – czy wystarczy środków na realizację? Co uzasadnia kolejne pytanie – czy można osiągnąć spodziewany efekt taniej?
Marzenie o szturmowcu
Jednym z priorytetów wynikających ze Strategicznego Przeglądu Obronnego jest pozyskanie śmigłowców szturmowych, które będą miały kluczowe znaczenie w walce z główną masą konwencjonalnych środków rażenia potencjalnego przeciwnika: sił pancernych, artylerii dalekiego zasięgu oraz jego śmigłowców szturmowych.
Siła ognia, duże zdolności przeciwpancerne i szerokie możliwości manewrowe śmigłowców szturmowych, które mogą realizować zadania bojowe nie tylko podczas bezpośredniego starcia walczących stron, ale także na terytorium zajętym przez przeciwnika i w głębi jego ugrupowania, są ogromną zaletą na polu walki. To potencjał, którego brak w armii można porównać do boksera, który przygotowując się do pojedynku, nastawia się do walki w narożniku za podwójną gardą, licząc, że przetrwa i uniknie nokautu za strony potencjalnie silniejszego zawodnika, pomijając ćwiczenia wzmacniające siłę i szybkość ciosów oraz technikę walki w kontrataku.
Obecnie w Wojsku Polskim powyższe zadania mają wykonywać dwa typy śmigłowców: wielozadaniowe Mi-2 (61 sztuk) i szturmowe Mi-24 (28 sztuk) z eskadr dyslokowanych w Inowrocławiu i Pruszczu Gdańskim. Kolejna eskadra Mi-2 przeznaczona do szkolenia podchorążych – przyszłych pilotów – jest dyslokowana w Dęblinie, a kilkanaście kolejnych Mi-2 zostało rozmieszczonych na terenie całego kraju, w strukturach baz lotniczych z przeznaczeniem do działań poszukiwawczo-ratowniczych.