Sto czterdzieści siedem – tyle jest już zwolnień w ustawie o PIT. Swoje mają osoby wiekowe: emeryci, kombatanci, działacze opozycji antykomunistycznej. Dostaną je też młodzi. I to jak leci, bez względu na zasługi.
Cel szczytny – ułatwić młodym ludziom wejście na rynek pracy. Hasło zostało rzucone w lutym, teraz Ministerstwo Finansów powoli ujawnia szczegóły. Wie już, że niektórzy będą próbowali wykorzystywać nową ulgę do nadużyć.
Pokusa będzie silna. Umowa na ojca z podatkiem, na syna już bez. Niektórzy mogą się jej nie oprzeć. Żeby więc nie okazało się nagle, że osoby w wieku do 26 lat są najlepiej zarabiającą grupą w Polsce, Ministerstwo Finansów chce wprowadzić limit nieopodatkowanych dochodów (około 43 tys. zł rocznie).
Oczywiście pojawia się też pytanie, dlaczego zwolnieni z PIT mają być tylko młodzi pracownicy etatowi. Co z młodymi biznesmenami, a także zatrudnionymi na zleceniu czy dziele? Czy takie ograniczenie nie zniechęci do podejmowania ryzyka prowadzenia własnej firmy, jeśli ma się w perspektywie wygodny, nieopodatkowany etat? Projektu jeszcze nie ma, może Ministerstwo Finansów to przemyśli.
Czy 148. zwolnienie z PIT skomplikuje system podatkowy? Chyba już nie za bardzo. Ustawa o PIT jest od dawna lekturą na wiele wieczorów, a jej czytelnicy już się przyzwyczaili, że co roku są dopisywane nowe rozdziały. I to o wiele bardziej zagmatwane, jak chociażby noworoczny pakiet zmian dla przedsiębiorców, o którym pisaliśmy w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej". Miłośnicy prostoty prawa powinni więc przełknąć kolejny punkt w katalogu zwolnień. Byleby tylko ministerstwo nie przesadziło z kazuistyką.