Trochę niepostrzeżenie i bez większej uwagi opinii publicznej przeszła dyskusja na temat projektu zaostrzenia ustawy antylichwiarskiej. Dotyczy ona pożyczek konsumenckich, które już w poprzednich ustawach były regulowane (maksymalna wysokość odsetek to dwukrotność odsetek ustawowych, czyli dzisiaj 10 proc.). Teraz dodatkowo przewiduje się redukcję kosztów pozaodsetkowych (odpowiednio do wysokości 20 proc. kwoty pożyczki i 25 proc. za każdy rok – red.) oraz wprowadza odpowiedzialność karną za naruszanie ustawy. Już sama nazwa przywołująca walkę z lichwą wydaje się czymś pożądanym społecznie, ale czy to prawda?
Trzeba w tym miejscu zauważyć, że zapowiadana ustawa antylichwiarska istotnie ograniczy działalność firm pożyczkowych w Polsce. Duża część z nich zostanie po prostu wyeliminowana z rynku przy tak ograniczonych odgórnie przychodach odsetkowych i pozaodsetkowych oraz wysokich kosztach własnych pozyskiwania pieniądza. Nie mają przecież licencji bankowych, więc nie mogą zbierać depozytów od ludności i finansują się drogim pieniądzem pozyskiwanym zwykle z platform internetowych, za co przeciętnie płacą ponad 10 proc. rocznie.
Ponoszą też wysokie koszty ryzyka – poziom szkodowości udzielanych pożyczek, na co wskazuje sam ustawodawca, jest wielokrotnie wyższy niż na portfelach regulowanych instytucji bankowych. Ograniczanie ich przychodów pod hasłami walki z lichwą, w dodatku powołując się na uregulowania istniejące w krajach zachodnich UE, nie wydają się trafne z uwagi na znacznie niższy stopień „ubankowienia" Polaków i polskiej gospodarki w porównaniu z Europą Zachodnią.
Skazani na firmy pożyczkowe
Firmy pożyczkowe udzielają nie tylko pożyczek konsumenckich osobom indywidualnym, ale również firmowych, których ustawa pozornie nie dotyczy. Problem polega na tym, że segment firm mikro i małych funkcjonuje w Polsce praktycznie poza regulowanym systemem finansowym. Wobec braku możliwości pozyskiwania od banków jakiegokolwiek finansowania dłużnego nie tylko na realizowane projekty rozwojowe, ale też na zwykłą bieżącą działalność operacyjną korzystają one często z drogiej, ale w pewnych sytuacjach uzasadnionej oferty firm pożyczkowych.
Mamy w Polsce zarejestrowanych ponad 1,7 mln przedsiębiorstw mikro i małych, które nie korzystają z sektora bankowego, nie mają szans na rozwój i zwiększenie zakresu swojej działalności. Według EIB, nasz kraj jest na niechlubnym czwartym miejscu w UE pod względem odsetka przedsiębiorców odczuwających ograniczenia w dostępie do finansowania. To istotny problem naszej transformacji, która wprawdzie uwolniła przedsiębiorczość wielu Polaków, ale niestety nie stworzyła im instytucjonalnych szans pozyskiwania finansowania dłużnego czy kapitału na rozwój. Dzięki niemu przedsiębiorcom łatwiej byłoby zwiększać potencjał rozwojowy, wykorzystując efekty skali działalności na rynku polskim, o rynkach zagranicznych nie wspominając.