Rząd uznał, że trzeba zmienić zasady postępowania w sprawach nieletnich. Te dziś obowiązujące pochodzą z 1982 r. Kto wtedy mógł sobie wyobrazić np. internet czy smartfon? Korzystającym z nich dzieciom łatwiej się dopuścić m.in. przestępstw związanych z pornografią czy szerzeniem mowy nienawiści lub paść ich ofiarą.
Czytaj także: Duże zmiany w postępowaniu w sprawach nieletnich
Odpowiedzią na te zagrożenia ma być np. przepis przewidujący przymuszenie rodziców do skierowania dziecka poniżej 10. roku życia do specjalisty. Nowe możliwości zyska dyrektor szkoły. Będzie mógł wyciągnąć konsekwencje wobec ucznia bez konieczności informowania policji o zachowaniach, o których dziś zawiadomić czasem by musiał.
Może dopiero teraz wielu rodziców dowie się, że w ogóle są przepisy dotyczące zachowania nieletnich. Nie chodzi w nich tylko o karanie dzieci za demoralizujące zachowania oraz rodziców za błędy wychowawcze, bo te mogą się zdarzyć najlepszym. Chodzi o ochronę przed demoralizacją w ogóle i o pomoc tym rodzicom, którzy robią wszystko, aby dobrze wychować pociechę.
Ostatnio się przekonałem, jak działają w szkole przepisy dotyczące nieletnich. I wiem, że problem leży nie tyle w regulacjach zalecających taką, a nie inną reakcję, ile w braku świadomości ucznia, a co gorsza – jego rodziców, że określone zachowanie to nie szczeniacki wybryk, ale już przestępstwo. Trudno zrozumieć, gdy zgodne z prawem zachowanie, np. psychologa szkolnego, który zawiadamia policję, uznaje się za krzywdzące dla sprawcy i jego rodziców, bo muszą się zmierzyć z przesłuchaniem na policji. A co z dzieckiem, które zostało skrzywdzone? Co w takiej sytuacji mają zrobić jego rodzice?