Sezon polowań na przedsiębiorców

Nie tak dawno przez Polskę przetoczyła się burza związana z odstrzałem dzików. Pełne argumentów dyskusje prowadzono w studiach telewizyjnych, przy rodzinnych stołach i mediach społecznościowych. W cieniu tych wydarzeń rozpoczęło się jednak inne polowanie.

Publikacja: 27.01.2019 20:00

Sezon polowań na przedsiębiorców

Foto: Adobe Stock

Niestety nikt na nie nie zwrócił uwagi. A będzie ono co najmniej tak samo brutalne i na pewno przyniesie dalej idące konsekwencje. To polowanie na wzrost gospodarczy oraz polskiego przedsiębiorcę. Dubeltówkę w ręku trzymają zaś politycy.

Odstrzał, o którym mówię, znany jest też pod nazwą kampanii wyborczej. W tym roku wybieramy parlament. To najważniejsze wybory w naszym kraju! Już teraz widać, że kampania będzie zaciekła. „Nikt wam tyle nie da, ile ja wam obiecam" – brzmi sarkastyczne powiedzenie opisujące racjonalność polityków walczących o głosy. Można się spodziewać, że broniący zdobytych pozycji jeszcze szczodrzej sypną budżetowym groszem. Pretendenci – że pójdą w obietnicach jeszcze dalej. Wszak pragną przelicytować rządzących. Jeśli zaś przejmą władzę – część obietnic będą musieli spełnić. Mówiąc w skrócie: politycy w walce o ułamek procentu poparcia będą gotowi sięgnąć po broń najbardziej nawet dewastującą gospodarkę.

Dosłownie wczoraj zakończyło się 48. Sympozjum GAP „Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna" zorganizowane m.in. przez Wydział Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wiodącym tematem była sytuacja i perspektywy rozwoju polskiej gospodarki. Obecnie ma się ona dobrze. Ale to, że zaczyna spowalniać, to już fakt, nie prognoza. Podobnie dzieje się w globalnej gospodarce. Cały świat wyhamowuje. W Polsce wskazują na to m.in. spadek eksportu czy dynamiki zatrudnienia. Spowalnia również nasz główny partner handlowy – Niemcy. Do tego dochodzą niesprzyjające wydarzenia polityczno-gospodarcze, jak brexit, wojny handlowe, wzrost stóp procentowych w USA i inne.

Czy rozgrzewający się do walki o władzę też to widzą? I wyciągną wnioski? Czy też tak jak za dobrych lat rozmienią wzrost gospodarczy na socjalne łapówki? Przerzucając jak zawsze koszty swoich obietnic na barki przedsiębiorców?

Genialny fizyk Albert Einstein mawiał, że „szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów". Nie bądźmy szaleni. Nie oczekujmy, że w 2019 r. kampania wyborcza przebiegnie z poszanowaniem gospodarczych priorytetów. W tej sytuacji to my – strona społeczna, pracodawcy i pracownicy – musimy zachować trzeźwe spojrzenie. Pokazać, że nie damy się ogłupić. Że nie wierzymy w sens rozdawnictwa pieniędzy.

Wręcz przeciwnie. Potrzebny jest pakiet działań osłonowych, amortyzujących skutki spowolnienia bądź kryzysu. Zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorstw, które nie mają takiego zaplecza finansowego jak wielkie firmy. 13 krajów Europy, w tym sąsiadujący z nami Niemcy, Czechy i Litwa, mają nadwyżki budżetowe. Wykorzystują je do budowy zabezpieczeń na gorsze lata. Bierzmy z nich przykład! Polska ma wprawdzie niewielki deficyt. A w takiej sytuacji transfery socjalne to fatalne wyjście. Poprawią wskaźniki gospodarcze tylko na krótko. Potem odbiją się czkawką wszystkim bez wyjątku. Miłośnicy wyborczych igrzysk powinni pamiętać, że rzymski lud potrzebował jeszcze chleba.

Niestety nikt na nie nie zwrócił uwagi. A będzie ono co najmniej tak samo brutalne i na pewno przyniesie dalej idące konsekwencje. To polowanie na wzrost gospodarczy oraz polskiego przedsiębiorcę. Dubeltówkę w ręku trzymają zaś politycy.

Odstrzał, o którym mówię, znany jest też pod nazwą kampanii wyborczej. W tym roku wybieramy parlament. To najważniejsze wybory w naszym kraju! Już teraz widać, że kampania będzie zaciekła. „Nikt wam tyle nie da, ile ja wam obiecam" – brzmi sarkastyczne powiedzenie opisujące racjonalność polityków walczących o głosy. Można się spodziewać, że broniący zdobytych pozycji jeszcze szczodrzej sypną budżetowym groszem. Pretendenci – że pójdą w obietnicach jeszcze dalej. Wszak pragną przelicytować rządzących. Jeśli zaś przejmą władzę – część obietnic będą musieli spełnić. Mówiąc w skrócie: politycy w walce o ułamek procentu poparcia będą gotowi sięgnąć po broń najbardziej nawet dewastującą gospodarkę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację