Niestety nikt na nie nie zwrócił uwagi. A będzie ono co najmniej tak samo brutalne i na pewno przyniesie dalej idące konsekwencje. To polowanie na wzrost gospodarczy oraz polskiego przedsiębiorcę. Dubeltówkę w ręku trzymają zaś politycy.
Odstrzał, o którym mówię, znany jest też pod nazwą kampanii wyborczej. W tym roku wybieramy parlament. To najważniejsze wybory w naszym kraju! Już teraz widać, że kampania będzie zaciekła. „Nikt wam tyle nie da, ile ja wam obiecam" – brzmi sarkastyczne powiedzenie opisujące racjonalność polityków walczących o głosy. Można się spodziewać, że broniący zdobytych pozycji jeszcze szczodrzej sypną budżetowym groszem. Pretendenci – że pójdą w obietnicach jeszcze dalej. Wszak pragną przelicytować rządzących. Jeśli zaś przejmą władzę – część obietnic będą musieli spełnić. Mówiąc w skrócie: politycy w walce o ułamek procentu poparcia będą gotowi sięgnąć po broń najbardziej nawet dewastującą gospodarkę.
Dosłownie wczoraj zakończyło się 48. Sympozjum GAP „Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna" zorganizowane m.in. przez Wydział Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wiodącym tematem była sytuacja i perspektywy rozwoju polskiej gospodarki. Obecnie ma się ona dobrze. Ale to, że zaczyna spowalniać, to już fakt, nie prognoza. Podobnie dzieje się w globalnej gospodarce. Cały świat wyhamowuje. W Polsce wskazują na to m.in. spadek eksportu czy dynamiki zatrudnienia. Spowalnia również nasz główny partner handlowy – Niemcy. Do tego dochodzą niesprzyjające wydarzenia polityczno-gospodarcze, jak brexit, wojny handlowe, wzrost stóp procentowych w USA i inne.
Czy rozgrzewający się do walki o władzę też to widzą? I wyciągną wnioski? Czy też tak jak za dobrych lat rozmienią wzrost gospodarczy na socjalne łapówki? Przerzucając jak zawsze koszty swoich obietnic na barki przedsiębiorców?
Genialny fizyk Albert Einstein mawiał, że „szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów". Nie bądźmy szaleni. Nie oczekujmy, że w 2019 r. kampania wyborcza przebiegnie z poszanowaniem gospodarczych priorytetów. W tej sytuacji to my – strona społeczna, pracodawcy i pracownicy – musimy zachować trzeźwe spojrzenie. Pokazać, że nie damy się ogłupić. Że nie wierzymy w sens rozdawnictwa pieniędzy.