Polska nie jest w strefie wspólnej waluty, ale musimy interesować się tym, co się tam dzieje. A dzieje się dużo. Niemieccy ekonomiści nie są zadowoleni z kolejnej serii luzowania polityki monetarnej, a byłe i obecne kierownictwo Europejskiego Banku Centralnego jest oskarżane o grę przeciw niemieckiej gospodarce. Na dodatek nadciąga spowolnienie. Ciekawe, czy Christine Lagarde, nowa szefowa EBC, uratuje strefę euro podobnie jak Mario Draghi?
Konflikt między bankierami
Jens Weidmann, prezes Bundesbanku, we wrześniu opowiedział się przeciwko propozycji Mario Draghiego, by EBC zaangażował się w stymulację europejskiej gospodarki. Weidmann w wywiadzie dla niemieckiego magazynu „Bild" sprzeciwił się temu, co proponuje „Super Mario". Bild przedstawił Draghiego, który właśnie zakończył swoją kadencję prezesa EBC, jako „Hrabiego Draghilę" wysysającego rachunki bankowe niemieckich oszczędzających. To się działo jesienią tego roku.
Karykatura pojawiła się wkrótce po tym, jak EBC uruchomił program skupu obligacji na czas nieokreślony, aby jeszcze bardziej obniżyć koszty finansowania zewnętrznego – ruch, któremu przeciwdziałała jedna trzecia rady polityki pieniężnej EBC ustalających stopy procentowe. Weidmann jest od wielu lat przeciwnikiem Draghiego, ale gdyby Weidmann kierował EBC, to pewnie do dzisiaj nie udałoby się strefie euro wyjść z poprzedniego kryzysu.
Decydenci otwarcie i jawnie kłócą się od wielu lat co do kierunku, jaki może obrać EBC. Weidmann powiedział, że EBC zagraża stabilności finansowej Unii. Kolejny głos sprzeciwu szefa Bundesbanku pokazuje rosnące obawy w Niemczech co do przyszłości strefy euro.
Jakakolwiek krytyka polityki monetarnej EBC jest też niezwykle trudna, bo Weidmann musiał przeprosić za to, co powiedział w wywiadzie, by tworzyć wrażenie wotum nieufności dla banku centralnego eurozony. Nie był jednak jedynym, który krytykował poluzowanie polityki pieniężnej EBC. Zrobili to także jego odpowiednicy z francuskich, holenderskich i austriackich banków centralnych.