Transpacyficzny pakt handlowy bez USA

Szczególnie interesujący jest wpływ TPP-11 na gospodarkę Unii Europejskiej.

Publikacja: 08.01.2019 20:00

Transpacyficzny pakt handlowy bez USA

Foto: Fotolia

30 grudnia 2018 r. był oficjalnym dniem startu TPP, porozumienia o handlu państw regionu Pacyfiku. Negocjacje prowadzone były od przeszło 15 lat, z cząstkowymi sukcesami w postaci wstępnych porozumień najpierw czterech państw, a później 12. Za głównego architekta ostatniej wersji porozumienia należy uznać premiera Japonii Shinzo Abe. To jego wysiłkom przypisać należy fakt, że w końcu 11 państw olbrzymiego regionu – Japonia, Australia, Meksyk, Singapur, Nowa Zelandia, Kanada, Chile, Malezja, Brunei, Peru i Wietnam – złożyło podpisy pod tekstem umowy. Dwunasty negocjujący, czyli USA, wycofał się z rozmów parę miesięcy temu.

Warto się przyjrzeć naturze tego porozumienia. TPP-11, bo tak jest ono nazywane, obejmuje 500 mln mieszkańców państw wytwarzających łącznie ponad 14 proc. światowego PKB. Pod względem populacji jest więc zbliżone do UE, której łączny PKB stanowi wprawdzie 22 proc. światowego, ale jej udział maleje.

Ważnym aspektem TPP-11 jest chęć stworzenia siły zdolnej przeciwstawić się dominacji Chin w regionie Pacyfiku. Gdyby prezydent Trump nie podjął decyzji o rezygnacji USA, kraje zrzeszone w pakcie miałyby blisko 40-proc. wkład do globalnego PKB, co zwiększyłoby szanse w tej rywalizacji. Ale amerykański przywódca wybrał inną strategię. Opowiedział się za bezpośrednim stawieniem czoła rosnącej potędze Chin, nie zważając na niepokój, jaki to wywołuje na świecie. Nie ma wątpliwości, że napięcie między dwiema największymi gospodarkami będzie miało istotny wpływ na całość globalnej gospodarki, a TPP-11 niewiele tu pomoże. Niewiele zmieni nawet wejście doń po brexicie Wielkiej Brytanii, piątej gospodarki świata.

Chiny w możliwym rozszerzeniu paktu dostrzegają zagrożenie. Zainteresowanie TPP-11 wykazały Kolumbia, Indonezja, Tajlandia i Korea Płd.

Szczególnie interesujący jest wpływ TPP-11 na gospodarkę UE. Europejscy politycy już dawno dostrzegli znaczenie współpracy z regionem Pacyfiku, czego dowodem była unijna publikacja w 2015 r. strategicznego dokumentu „Trade for All". Rezultatem tej polityki było podpisanie porozumienia z Japonią, którego waga wynika z faktu, że dotyczy państw mających 30-proc. udział w światowym PKB i 40-proc. w globalnym handlu.

Japonia zniesie cła na 94 proc. towarów z Unii, a UE na 99 proc. japońskich. Łącznie z regulacjami o przestrzeganiu własności intelektualnej, rządowych przetargach i etyce korporacyjnej porozumienie ma szansę przynieść korzyści obu stronom. Może też pomóc Unii w minimalizowaniu gospodarczych problemów związanych z brexitem. A także stać się symbolem wolnego handlu. Daleko jednak do poszerzenia przez UE porozumienia z Japonią na inne kraje TPP-11. Głównym problemem będą standardy ochrony środowiska, dużo ostrzejsze w Unii niż w tych państwach.

30 grudnia 2018 r. był oficjalnym dniem startu TPP, porozumienia o handlu państw regionu Pacyfiku. Negocjacje prowadzone były od przeszło 15 lat, z cząstkowymi sukcesami w postaci wstępnych porozumień najpierw czterech państw, a później 12. Za głównego architekta ostatniej wersji porozumienia należy uznać premiera Japonii Shinzo Abe. To jego wysiłkom przypisać należy fakt, że w końcu 11 państw olbrzymiego regionu – Japonia, Australia, Meksyk, Singapur, Nowa Zelandia, Kanada, Chile, Malezja, Brunei, Peru i Wietnam – złożyło podpisy pod tekstem umowy. Dwunasty negocjujący, czyli USA, wycofał się z rozmów parę miesięcy temu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację