Tomasz Pietryga: PiS wraca do romantycznych czasów

Programy socjalne z dużymi inwestycjami infrastrukturalnymi w tle. Prawica, chce wrócić do okresu, kiedy w 2015 r. pełna energii zdobyła władzę.

Aktualizacja: 15.05.2021 21:22 Publikacja: 15.05.2021 18:57

"Polski Ład" PiS

"Polski Ład" PiS

Foto: PAP/Leszek Szymański

Moment na ogłoszenie strategicznych planów był dla Zjednoczonej Prawicy optymalny. Koniec  pandemii i związane z tym oczekiwania Polaków- stymulacji gospodarki i życia społecznego. Bliska perspektywa pozyskania miliardów euro, które mają wesprzeć realizacji tych planów. Dramat u głównego politycznego konkurenta- Platformy Obywatelskiej, która dzień przed ogłoszeniem „Polskiego Ładu” pozbyła się ze swoich szeregów zbuntowanych posłów. A jej sondaże poparcie są katastrofalne, najniższe od lat.   

Do tego wspólne plany programowe, mogę być lekarstwem na choroby, które od miesięcy toczą prawicę  od środka. Teraz- na nowo mają szanse stać się spoiwem dla coraz bardziej skonfliktowanych ugrupowań: PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina.

Sobotnia prezentacja  „Polskiego Ładu” mogła nieco zaskoczyć. Liderzy prawicy wcale nie skupili się na poinformowaniu, na co zostaną  wydane unijne miliardy. Ich przekaz  został skonstruowany tak, jakby rozpoczynali właśnie kampanię wyborczą 2023. Prezentując program dla Polski, pobijanej przez covidową zarazą.

Program bardzo szeroki. Choć na obecnym  etapie oparty na ogólnikach, politycznie atomowy, zwłaszcza, że nikt z opozycji nawet nie zbliżył się do prezentacji, tak rozległej wizji rozwoju Polski. Od dużych inwestycji infrastrukturalnych, poprzez bodźce dla przedsiębiorców, odgruzowanie służby zdrowia, reformy podatkowe, emerytalne, po nowe programy związane z polityką mieszkaniową szkolnictwem, a nawet kulturą. Jednak na pierwszy plan wysuwają się programy społeczne. Prawica właśnie na nich chce przede wszystkim budować polityczny kapitał. Nowe „500+”, czyli ekstra 12 tys. zł dla kobiet, które zdecydują się na urodzenie dziecka, redukowanie kredytów mieszkaniowych dla rodzin wielodzietnych, a do tego obniżenie kwoty wolnej i nieopodatkowane emerytury do 2500 zł, to nowa wędka na socjalnych wyborców.

A do tego podniesienie niewaloryzowanych od lat progów podatkowych do 120 tys. zł,  preferencje podatkowe dla najmniejszych firm, to spojrzenie w stronę klasy średniej. Choć gdzieś umknęło podczas prezentacji, że przedsięwzięcia te mają być finansowe m.in. z podniesienia składki zdrowotnej, którą sfinansują zamożniejsi przedsiębiorcy.

Taka konstrukcja reformatorskich planów, łatwo nasuwa skojarzenia  z wyborczymi sukcesami w 2015 r. i rządem Beaty Szydło. Do tamtych czasów prawica chce wrócić, przywołując tamtą jedność i energię.

Przy okazji warto wrócić uwagę, czego w szerokie prezentacji programowej zabrakło. Jednym z filarów programowych prawicy od samego początku było sądownictwo i jego reformowanie. Dziś PiS woli pomijać ten punkt swojego programu. W przemówieniach zabrakło nawiązania do praworządności, czy rytualnych oświadczeń, co do planów dalszego podboju sądownictwa. Nie było nic o nadzwyczajnej kaście, czy o konieczności rozprawienia się z sędziami z komunistyczną przeszłością. To znak, że PiS zaczyna myśleć pragmatycznie. Wyczerpany politycznie w starciu o praworządność z Brukselą, woli ten temat marginalizować, przesuwając go do tylnych politycznych szeregów. To dobrze, choć szkoda, że refleksja przeszło tak późno, bo koszty tego wieloletniego konfliktu są ogromne.

W tym kontekście dość mało świeży i wyrazisty był podczas prezentacji nowego programu Zbigniew Ziobro, który właśnie na podbojach sądownictwa zbijał największy polityczny kapitał. Dziś kiedy to pole zostało zredukowane, w swoim przemówieniu wolał sięgnąć głęboko do przeszłości, chwaląc się sukcesami w walce z oszustwami VAT, w ściganiu lichwy czy alimenciarzy. Ciągłe analogie do czasów złej Platformy, wydały się już jednak mocno przeterminowane. Nowych pomysłów Ziobro miał za to niewiele: ekspresowe ściąganie alimentów, czy kolejne zaostrzenie kar dla gwałcicieli, nie były tematami, które mogły się w sobotę wybić na pierwszy plan.

W swoje gra natomiast Jarosław Gowin. Konsekwentnie prezentując się, jako lider  ugrupowania reprezentującego interesy przedsiębiorców. Lobbującego za innowacyjnością i cywilizacyjnym skokiem. Przedstawiona przez  jego resort tarcza prawna, czyli zbiór instrumentów deregulacyjnych, upraszczających  m.in. procedury administracyjne dla firm, będzie zawsze pomysłem godnym poparcia. Warto jednak pamiętać, że Jarosław Gowin, jeszcze jako członek gabinetu Donalda Tuska tzw. transze deregulacyjne, już raz wprowadzał. I jak widać z ograniczonym skutkiem, skoro wraca do starego, nowego pomysłu po latach.

Większość zaprezentowanych rozwiązań - oparta jest jak na razie na ogólnikach (klarowne jest obniżenie kwoty wolnej czy podniesienie progów podatkowych), poznając szczegóły, można będzie pokusić się o ich ocenę.

Zaprezentowany program ma dużą polityczną moc, również dla samej zjednoczonej prawicy. W tym „romantycznym” powrocie do 2015 r. najlepiej odnajduje się PiS, który przez ostatnie lata zdołał się otrząsnąć trochę z prawicowych demonów i dogmatów, które nadawały radykalny rys temu ugrupowaniu, stając się formacją bardziej otwartą na rzeczywistość, pragmatyczną i skłonną do szukania kompromisów. Przy takim partnerze łatwiej odnajduje się Jarosław Gowin, któremu łatwiej zachować postawę polityka umiarkowanego, który na prawicy ma być rzecznikiem przedsiębiorców i klasy średniej.

Najgorzej w tej nowej, starej układance wygląda Zbigniew Ziobro, który tkwi w prawicowych dogmatach - eurosceptycyzmu, szukania i ścigania wrogów, czy wizji państwa zamkniętego, ukierunkowanego na rozliczenia. Jest tak, mimo że czasy i uwarunkowania się zmieniły, a pocovidowe oczekiwania społeczne są dziś zupełnie inne. Zrozumieli to jego partnerzy, a on nie. Dlatego to właśnie Ziobrze najtrudniej będzie się odnaleźć w nowej rzeczywistości, którą nakreślił również dla niego Jarosław Kaczyński.

Moment na ogłoszenie strategicznych planów był dla Zjednoczonej Prawicy optymalny. Koniec  pandemii i związane z tym oczekiwania Polaków- stymulacji gospodarki i życia społecznego. Bliska perspektywa pozyskania miliardów euro, które mają wesprzeć realizacji tych planów. Dramat u głównego politycznego konkurenta- Platformy Obywatelskiej, która dzień przed ogłoszeniem „Polskiego Ładu” pozbyła się ze swoich szeregów zbuntowanych posłów. A jej sondaże poparcie są katastrofalne, najniższe od lat.   

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego