Właściciele, którzy chcą pójść na swoje, nie mogą więc m.in. skutecznie żądać zwrotu pieniędzy wpłaconych na fundusz remontowy.
– Właścicielom wydaje się, że każdy budynek ma odrębny fundusz remontowy. Niestety, to nieprawda. Każda spółdzielnia ma tylko jeden dla wszystkich nieruchomości – tłumaczy Grzegorz Abramek, wiceprezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie. O funduszu tym mówi art. 6 ust. 3 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Zgodnie z nim spółdzielnia dokonuje w księgach rachunkowych odpisów w koszty gospodarki mieszkaniowej. Odpisy w koszt środków wpłacanych przez właścicieli oraz osoby, którym przysługuje lokatorskie i własnościowe prawo do lokalu, są jedynie ewidencjonowane na poszczególne budynki. A to nie jest tożsame z utworzeniem odrębnych funduszy.
Ponadto orzecznictwo SN nie jest korzystne dla wspólnot.
Między innymi w 2007 r. Sąd Najwyższy orzekł (sygn. III CSK 412/06), że wobec braku normatywnej podstawy wyłączenia funduszu remontowego z ogólnego pojęcia funduszy własnych spółdzielni nie można zasadnie podnosić, iż nie jest on funduszem własnym spółdzielni, nawet gdy pochodzi z wpłat osób niebędących jej członkami.
Według Grzegorza Abramka nowo powstała wspólnota nie ma więc roszczenia o przejęcie środków z funduszu remontowego, gdyż w momencie dokonywania odpisów w koszty jeszcze nie istniała. A pieniądze, które wpływały na fundusz, były w tym czasie kwotami należnymi spółdzielni.
Te zasady działają jednak w dwie strony. Gdyby więc spółdzielnia zaciągnęła kredyt i wyremontowała blok, a następnie powstałaby w nim wspólnota, to spółdzielnia może żądać przejęcia spłaty kredytu, jedynie do właścicieli z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia, a nie wspólnoty.