Scalenie gruntów: wytyczyli granice i nie wszyscy są zadowoleni

Właściciel gruntów poddanych scalaniu musi się liczyć z tym, że jego ziemia straci na wartości i na atrakcyjności.

Aktualizacja: 11.08.2016 18:14 Publikacja: 11.08.2016 17:58

Scalenie gruntów: wytyczyli granice i nie wszyscy są zadowoleni

Foto: www.sxc.hu

Naczelny Sąd Administracyjny zakończył trzyletni spór dotyczący scalania nieruchomości. Przesądził bowiem, że właściciel gruntów poddanych temu procesowi nie zawsze musi na tym zyskać. Jego własność może być mniej warta, a scalony grunt wciąż być wąską działką. Jest warunek. Musi się to mieścić w granicach wytyczonych przez przepisy.

Brak granic

Starosta chełmski postanowił scalić grunty we wsi Rogóźno. W ten sposób chciał rozwiązać problem braku wyraźnie wytyczonych granic między działkami.

Ze scalania nie był zadowolony Paweł N. Zarzucił on, że scalanie było nierzetelne. Bez konsultacji z nim zwężono jedną z jego nieruchomości. Teraz jest ona wąska i trudna do zagospodarowania. Wadliwie też geodeta wykonał pomiary. Ponadto jego nieruchomości straciły zdecydowanie na wartości.

Odwołał się więc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Chełmie. Utrzymało ono w mocy decyzję starosty w sprawie zatwierdzenia projektu scalania. Według SKO Paweł N. uczestniczył w postępowaniu scaleniowym. Odmówił zaś złożenia podpisu pod protokołem kończącym to postępowanie.

W opinii SKO nie może więc teraz twierdzić, że o efektach scalania nic nie wiedział. Natomiast tych kilka metrów, które zabrano mu z działki, przeznaczonych jest pod drogę. I tych kilka metrów stracił nie tylko on, ale też inni właściciele nieruchomości.

SKO przyznało, że wartość gruntów Pawła N. spadła, ale spadek ten mieści się w dopuszczonej przez przepisy granicy 3 proc.

Paweł N. nie pogodził się z przegraną i wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, a ten uznał skargę za zasadną.

Były nieprawidłowości

Zdaniem WSA SKO nie zajęło się wszystkimi zarzutami podnoszonymi przez Pawła N. SKO powinno więc jeszcze raz zająć się sprawą Pawła N. I wyjaśnić, czy powierzchnia działek została w postępowaniu scaleniowym prawidłowo określona. Powinien też zbadać sprawę zwężenia jego działki.

Skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego wniosło SKO w Chełmie. NSA przyznał rację kolegium i uchylił wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie.

Sąd ten nie dopatrzył się nieprawidłowości w postępowaniu scaleniowym.

Nie zawsze na korzyść

Sąd kasacyjny przyznał, że postępowanie scaleniowe do łatwych nie należy. Nie zawsze bowiem właściciele gruntów na nim zyskują. Czasami też tracą.

Nie da się więc pogodzić interesów wszystkich uczestników tego postępowania.

Paweł N. nie był zadowolony z szerokości swojej działki po scaleniu. Porównywał przy tym jej wymiary do działek sąsiadów.

NSA przyznał, że działka Pawła N. miała gorszy kształt od innych działek. Jest to jednak związane z taką a nie inną jej konfiguracją oraz z faktu zaprojektowania drogi dojazdowej do nieruchomości.

NSA przyznał też rację SKO w tej kwestii, że spadek wartości nieruchomości Pawła N. mieści się w dopuszczonej przez ustawę o scalaniu gruntów granicy 3 proc.

NSA zauważył również, że Paweł N. na poparcie swoich zarzutów nie przedstawił ani jednego niezbitego dowodu. Starosta natomiast dysponował opracowaniem geodezyjnym.

Sygn. akt: II OSK 2881/14

Naczelny Sąd Administracyjny zakończył trzyletni spór dotyczący scalania nieruchomości. Przesądził bowiem, że właściciel gruntów poddanych temu procesowi nie zawsze musi na tym zyskać. Jego własność może być mniej warta, a scalony grunt wciąż być wąską działką. Jest warunek. Musi się to mieścić w granicach wytyczonych przez przepisy.

Brak granic

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a