Halina R. poznała Józefa N. w 1995 roku. Pięć lat później zawarli oni związek małżeński. Nie trwał on jednak długo i po siedmiu latach zakończył się rozwodem. Byli małżonkowie, jednak do siebie wrócili, ale związku już nie sformalizowali. Najpierw mieszkali kątem u siostry Haliny, później przez trzy lata w domku letniskowym a ostatecznie w 2012 roku otrzymali lokal od gminy.
W tym czasie Halina opiekowała się swoim partnerem, chorującym na kleszczowe zapalenie mózgu. Po jego śmierci nadal zamieszkiwała w mieszkaniu wynajmowanym od gminy. Chciała uregulować stan prawny lokalu i zwróciła się do samorządu o nawiązanie nowej umowy najmu.
Gmina jednak odmówiła, wskazując, iż pani Halina nie mieści się w kręgu osób objętych desygnatami art. 691 Kodeksu cywilnego. Przypomnijmy, iż zgodnie z tym przepisem w razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego w stosunek najmu lokalu wstępują: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, oraz osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą.
Kobieta postanowiła skierować sprawę na drogę sądową, i złożyła pozew przeciwko gminie o ustalenie, że wstąpiła w stosunek najmu w miejsce dotychczasowego najemcy.
W pozwie zapewniła, że prowadziła ze zmarłym wspólnie gospodarstwo domowe pozostając faktycznie we wspólnym pożyciu przez ponad 25 lat. Jak dodała, pod koniec życia swojego partnera i pogorszenia jego stanu zdrowia, opiekowała się nim i prowadziła wspólny dom. Kobieta przekonywała, iż dokonała nakładów na ten lokal , finansując zakup materiałów zużytych w czasie remontu. Ponosiła też koszty wspólnego życia w postaci ubezpieczenia samochodu będącego ich współwłasnością, kosztów abonamentu telewizyjnego, ubezpieczenia lokalu i opłat czynszowych z tytułu najmu.