Ekspert wskazał, że według banków zmiany te zmierzają do wywłaszczenia części majątku banków, a w związku z tym rzutowałyby na akcjonariuszy.
- To dziwne, że po 10 latach funkcjonowania umów kredytobiorcy poczuli się oszukani. Jak płacili dużo niższe raty związane z niskim kursem franka to nie czuli się oszukani – mówił.
Czytaj także: Frankowicze chcą szybszego wykonania wyroku
Bańka uznał, że nikt nie wiedział czy kurs franka wzrośnie ale było to do przewidzenia.
- Pracownik banku zobowiązany był zaproponować najpierw kredyt złotowy. Dopiero jak klient wyraźnie mówił, że chce zaciągnąć kredyt we frankach, podpisywał stosowne oświadczenie i dopiero rozpoczynała się procedura - dodał.