Netia Off Camera: Kusturica na otwarcie

200 filmowych pokazów i Kraków zamieniający się w wielkie kino plenerowe.

Aktualizacja: 27.04.2017 19:34 Publikacja: 27.04.2017 18:54

Foto: Netia Off Camera

Dziesiątą, jubileuszową edycję festiwalu otworzy dziś wieczorem projekcja filmu „Na mlecznej drodze" Emira Kusturicy.

— Urodziłem się w kraju, w którym nadzieja, śmiech i radość są silniejsze niż gdziekolwiek indziej. Tak samo zło. Albo popełnia się zbrodnie, albo jest się jej ofiarą — powiedział kiedyś w wywiadzie i to zdanie określa go jako artystę. Jego filmy są pełne energii i ekstremalnych namiętności. Ale choć świat go pokochał, w rodzinnej Bośni nie mógł się pokazać, bo rodacy uważają go za zdrajcę. Zawsze walczyli o swoją niepodległość i samodzielność, zaś Kusturica nie krył tęsknoty za multietnicznym państwem.

— Jestem Jugosłowianinem i pozostanę nim do końca życia — przyznawał otwarcie — Byłem szczęśliwy żyjąc w kraju wielonarodowym. Braliśmy od siebie to, co mieliśmy najlepszego — z Zagrzebia kino, ze Słowenii — narciarzy, z Bośni — piłkarzy, z Serbii — literaturę. Potem to wszystko zostało zniszczone.

A jednocześnie Kusturica potrafił opowiadać o tragedii Bałkanów. Zadebiutował w fabule w 1981 roku filmem „Do You Remember Bell" o jugosłowiańskich nastolatkach, które w połowie lat pięćdziesiątych po raz pierwszy stykają się z zachodnią pop-kulturą. To była nagroda za debiut podczas festiwalu w Wenecji. Potem Kusturica uzbierał cały worek międzynarodowych trofeów.

Wystarczy przypomnieć: w Cannes dwie Złote Palmy za „Tatę w podróży służbowej" (1985) i „Underground" (1995) oraz nagroda w za reżyserię „Czasu cyganów" (1989). W Berlinie Srebrny Niedźwiedź za „Arizona Dream" (1993). W Wenecji Srebrny Lew za „Czarnego kota, białego kota" (1998). W swoim najgłośniejszym filmie - „Undergroundzie" - Kusturica opowiadał o izolacji Bałkanów zostawionych przez Europę samym sobie, tworzył na ekranie niezwykłą narodową epopeję, portretował charakter swoich rodaków i odmienność ich sposobu myślenia.

Porywał widzów, bo jest magiem kina. Wielką indywidualnością. Artystą o własnym, niepowtarzalnym stylu. Tylko że od jakiegoś czasu ten styl zaczyna się przeżywać. Już nie wciąga, jak dawniej. Temperament Kusturicy rozpływa się w coraz bardziej błahych historiach.

„Urodzony w Bośni reżyser posługuje się swoimi zwyczajowymi trickami, ale wyraźnie brakuje mu inspiracji" — pisał recenzent „Hollywood Reporter" po jego „Obiecaj mi!". Być może nie służy temu artyście odcięcie od korzeni. Hollywood, gdzie nakręcił „Arizona Dream" to nie Sarajewo. Paryż, gdzie mieszkał kilka lat to nie Sarajewo. Serbia, gdzie zbudował swoją wioskę Kurstendorf też. „Na mlecznej drodze" to jego pierwszy film od siedmiu lat. Akcja toczy się w małej wsi, podczas wojny bałkańskiej. Kusturica opowiada o miłości miejscowego rozwoziciela mleka i Włoszki z przeszłością, która zjeżdża na prowincję byłej Jugosławii jako kandydatka na żonę miejscowego bohatera. Mnóstwo tu typowej dla Kusturicy energii, ale film rozłazi się, jakby reżyser nie do końca był zdecydowany, co chce powiedzieć i w jakiej konwencji. Niby to pean na cześć miłości w trudnych czasach, jednak wszystko rozmywa się w wojnie pokazanej jak dziecięca zabawa albo gra komputerowa. Dobrze, że organizatorzy Off Camery zdecydowali się pokazać „Na mlecznej drodze", bo polscy widzowie mają prawo śledzić twórczość tego reżysera. Ale na kolejny wielki film Kusturicy przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Za to fascynująco zapowiada się główny konkurs „Wytyczanie drogi". O Krakowską Nagrodę Filmową będzie walczyło 10 tytułów. Prawdziwie niezależnych. „Pop Aye" Kirsten Aye to film o mężczyźnie, który w Bangkoku odkupuje ulicznego słonia i razem z nim udaje się w podróż do miejsca swojego dzieciństwa. W „Ranie" John Tengrove opowiada o plemiennym rytuale obrzezania i następującym po nim okresie inicjacji, który w oczach wspólnoty zamieniają chłopców zamieniają w mężczyzn.

Nie mniej oryginalnie zaprezentuje się kino amerykańskie. Reprezentują je: „Columbus" - zrealizowana przez Kogonadę, amerykańskiego reżysera urodzonego w Korei, subtelna opowieść o alienacji i otwieraniu się na innych, „Dayveon" Ammana Abbasiego – historia trzynastoletniego, czarnoskórego chłopaka z Południa Stanów Zjednoczonych oraz „Jean of the Joneses" Stelli Meghie – kolejna propozycja, której bohaterami są czarnoskórzy mieszkańcy Ameryki — tym razem rodzina jamajskiego pochodzenia, złożona z kilku pokoleń kobiet.

Europę reprezentują opowieści o dorastaniu: dziewczyny w społeczności świadków Jehowy we francusko-włoskiej „Wordly Girl" Marco Danieliego, nastolatki z małego irlandzkiego miasteczka z „A Date of Mad Mary" Darrena Thorntona, młodej Słowaczki molestowanej przez nauczyciela w „Brudzie" Teresy Nvotovej, trzech chłopaków z londyńskiego przedmieścia z „Butterfly Kisses" Rafała Kapelińskiego. Polskę reprezentuje w konkursie głównym „Ostatnia rodzina" Jana Matuszyńskiego. Zwycięzcę w tej rywalizacji wskaże jury pod przewodnictwem Agnieszki Holland.

Poza tym, jak zwykle, o nagrodę Kulczyk Foundation w wysokości 300 tysięcy złotych będzie ubiegać się 10 filmów polskich, które ocenią Victoria Thomas - reżyserka castingów Quentina Tarantino, Joanna Johnson - kostiumografka Stevena Spielberga i Walter Fasano - montażysta współpracujący z Tildą Swinton.

Na uczestników festiwalu czeka też kilka świetnych sekcji towarzyszących. A wreszcie kino plenerowe, bezpłatne i otwarte dla wszystkich. I tak na Bulwarach Wiślanych będzie można uczestniczyć w pokazach filmów Woody'ego Allena (m.in. „Co nas kręci, co nas podnieca" i „Blue Jasmine"), ale też „Kamerdynera" Lee Danielsa, „Lektora" Stephena Daldry'ego i „Jak zostać królem" Toma Hoopera czy polski „Na granicy" Wojciecha Kasperskiego. Pozycje nie najświeższe, ale świetne, łączące ambicje artystyczne i komercyjne. Amatorzy kina trudniejszego, niezależnego mogą wybrać się do na rzeczną barcę Nimfa, gdzie pokazywane będą tytuły z sekcji „Aż po grób", „Przyszłość nadejdzie dziś" i „Amerykańscy niezależni". Seanse będą się też odbywały na krakowskich dachach.

W Miasteczko Filmowe zamieni się Plac Szczepański. Tam również na kinomanów czeka uczta, m.in. tegoroczny zdobywca Oscara „Moonlight" B. Jenkinsa, „Dzikość serca" Davida Lyncha, „Mama" Xaviera Dolana czy „Take This Waltz" Sary Polley.

Festiwal potrwa do 7 maja.

Dziesiątą, jubileuszową edycję festiwalu otworzy dziś wieczorem projekcja filmu „Na mlecznej drodze" Emira Kusturicy.

— Urodziłem się w kraju, w którym nadzieja, śmiech i radość są silniejsze niż gdziekolwiek indziej. Tak samo zło. Albo popełnia się zbrodnie, albo jest się jej ofiarą — powiedział kiedyś w wywiadzie i to zdanie określa go jako artystę. Jego filmy są pełne energii i ekstremalnych namiętności. Ale choć świat go pokochał, w rodzinnej Bośni nie mógł się pokazać, bo rodacy uważają go za zdrajcę. Zawsze walczyli o swoją niepodległość i samodzielność, zaś Kusturica nie krył tęsknoty za multietnicznym państwem.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”