Wyjaśnienia wymaga przede wszystkim tytuł albumu: „Bajgelman. Get to Tango". Dawid Bajgelman to jeden z wybitnych muzyków, którzy w teatrach, kabaretach oraz na płytach tworzyli muzyczny krajobraz Polski dwudziestolecia międzywojennego. Wielu z nich było pochodzenia żydowskiego, zatem tragiczna historia sprawiła, że potem zostali wyparci ze zbiorowej pamięci, zwłaszcza ci, którzy stali się ofiarami Holokaustu.
Należał do nich i Dawid Bajgelman. Sławę – nie tylko w Polsce, ale też w Europie i w Ameryce – przyniosła mu zwłaszcza muzyka do „Dybuka" wystawionego w 1920 r. w warszawskim Teatrze Elizeum. Miał wtedy 32 lata. Potem działał zwłaszcza w rodzinnej Łodzi, w Warszawie zaś głównie nagrywał płyty, także z żydowską muzyką sakralną.
Artystycznej i kompozytorskiej działalności nie zaprzestał po wybuchu wojny, ale kolejną i już ostatnią orkiestrę prowadził w łódzkim getcie, skąd został wywieziony do Auschwitz. Zginął tak jak cały klan Bajgelmanów – jego czterej młodsi bracia, także muzycy, czy syn Pinchas grający na trąbce.
Odtworzenie spuścizny Bajgelmana nie było łatwe, tylko niewielka część piosenek, jak przebój „Grzech" z 1934 r., przetrwała w płytowych nagraniach. Nie było nut, niektóre utwory Jarosław Bester spisywał ze słuchu, inne odnajdywano w archiwach różnych krajów, w tym te najcenniejsze – tanga, które Bajgelman komponował i wykonywał w getcie. Przepełnione są porażającym smutkiem i tęsknotą za utraconym światem. Do niektórych sam pisał teksty.
Dziesięć odzyskanych melodii Jarosław Bester zinstrumentował dla swojego kwartetu o dość nietypowym składzie. Lider jest akordeonistą, a zespół z nim tworzą: skrzypek Dawid Lubowicz, kontrabasista Maciej Adamczak i grający na instrumentach perkusyjnych Ryszard Pałka.