Sting. Wolny człowiek

Gwiazdą został w latach 80. ubiegłego wieku jako lider zespołu Police. Sting ma na koncie 100 milionów sprzedanych płyt, 16 nagród Grammy i miejsce w kultowym Rock and Roll Hall of Fame. I wciąż zaskakuje.

Aktualizacja: 15.09.2018 13:41 Publikacja: 15.09.2018 13:25

Sting. Wolny człowiek

Kilka świetnych lat pełnych sukcesów z Police nie wystarczało artyście. Od 1984 wziął los w swoje ręce i nieustannie eksperymentował splatając rozmaite muzyczne style – z frapującym skutkiem.

 

- Wolałem więcej wolności dyktowanej względami artystycznymi – wyjaśnia Sting. – Zależało mi na penetrowaniu nowych obszarów muzycznych. Miałem odwagę, by kierować się instynktem.

Jest instrumentalistą, kompozytorem i autorem tekstów. Ma niepowtarzalny głos i upór wynikający ze świadomości dokąd zmierza.

- Nie jest więźniem schematów, do pracy przystępuje bez gotowego planu – zgodnie mówią jego współpracownicy.

Sam Sting opowiada o swoich niezwykłych przygodach z muzyką innych kultur, różnymi instrumentami – także lutnią. Wyjawia inspiracje do powstania poszczególnych utworów – jak choćby „Englishman in New York” opowiadającym o jego przyjacielu.

– Pisze wspaniałe, głębokie teksty - chwali Stinga – tekściarza Zucchero.

– Zawsze bawiło mnie wplatanie literatury do piosenek – śmieje się Sting. – Wiele utworów ujawnia o mnie to i owo, ale nigdy mnie całego.

O swoim życiu prywatnym mówi w filmie niewiele:

- Dopisało mi szczęście bo mam bardzo udane małżeństwo i dzieci.

W Toskanii ma willę i podobno nie rozstaje się i tam ze swoją gitarą.

Codziennie ćwiczy rano skalę głosu, a potem długo jogę.

- Emocje rozładowuję przy pomocy muzyki, nie chodzę do terapeutów – wyjaśnia Sting. - Moim terapeutą jest muzyka.

Nie unika podejmowania palących problemów świata i społeczeństw – także w życiu prywatnym. Zaangażował się m.in. w ratowanie lasów deszczowych w Brazylii. Zagrał na ponowne otwarcie sali w Bataclan, po paryskim zamachu.

- W ważnych sprawach można zawsze liczyć na jego wielką wspaniałomyślność – twierdzi Zucchero, który zaprosił Stinga do udziału w koncercie na rzecz ofiar katastrofy kolejowej.

O jako najbardziej utalentowanym muzyku swojego pokolenia, a także jednym z najbardziej ambitnych mówi o Stingu Bob Geldof.

Sting, urodzony 2 października 1951 roku w angielskim Wallsend jako Gordon Matthew Sumner nie miał zbyt radosnego dzieciństwa od najmłodszych lat pomagając ojcu-mleczarzowi w pracy zarobkowej.

- W naszym miasteczku można było pracować w stoczni, albo w kopalni – pamięta Sting. – Ale miałem gitarę wuja dzięki której zdałem sobie sprawę, że mogę uciec.

Wyrwał się dzięki studiom. Po nich został nauczycielem geografii.

I nie tylko snuł marzenia, ale miał odwagę je realizować.

Premiera interesującego francuskiego filmu dokumentalnego „Sting. A Free Man” w sobotę 15 września o 22 w Canal+Discovery.

Kilka świetnych lat pełnych sukcesów z Police nie wystarczało artyście. Od 1984 wziął los w swoje ręce i nieustannie eksperymentował splatając rozmaite muzyczne style – z frapującym skutkiem.

- Wolałem więcej wolności dyktowanej względami artystycznymi – wyjaśnia Sting. – Zależało mi na penetrowaniu nowych obszarów muzycznych. Miałem odwagę, by kierować się instynktem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO