Rz: Rynek mieszkaniowy w sześciu największych aglomeracjach w ostatnich latach mocno rósł, w tym roku prognozujecie kilkunastoprocentowy spadek. Czy to zmiana trendu, czy też jak chcą niektórzy – pęknięcie bańki?
Katarzyna Kuniewicz, partner w REAS: Żeby coś pękało, to musiałoby najpierw powstać. Ceny mieszkań rosną, ale deweloperzy nie mają swobody w zwiększaniu podaży, wprowadzaniu kolejnych inwestycji do oferty. Korekta to również efekt tego, że w tym roku sprzedaży nie wspiera już program MdM. Sprzedaż w ujęciu ilościowym będzie o kilkanaście procent niższa, ale jeśli chodzi o wartość, ten rok będzie dla deweloperów tylko nieznacznie słabszy niż poprzedni.
Czy mieszkania będą dalej drożeć?
Wzrost cen mieszkań wynika z gwałtownego wzrostu kosztów budowy. Wydaje się, że okres największych zwyżek tych kosztów – obserwowany pod koniec zeszłego i w I połowie tego roku – mamy już za sobą.
Z jednej strony ceny mieszkań rosły, bo musiały, ale z drugiej – bo mogły: popyt nie odpowiedział gwałtownym wyhamowaniem.