Prof. Simon: Jesteśmy opóźnieni ze szczepionkami na grypę

- Jeżeli 4 mln ludzi przeciętnie co roku zapada na grypę, czyli wypada z pracy, to ekonomicznie to jest o wiele większe uderzenie, niż ten cały Covid razem wzięty - ocenił prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Aktualizacja: 13.09.2020 10:19 Publikacja: 12.09.2020 20:20

Prof. Krzysztof Simon

Prof. Krzysztof Simon

Foto: fot. mat. pras.

– Do końca grudnia na polski rynek trafi nawet 2 mln dawek szczepionki, z czego 1,8 mln do końca października, a pozostałe 200 tys. do końca grudnia – zapowiadał w tym tygodniu wiceminister ds. polityki lekowej Maciej Miłkowski. Oznacza to, że Polacy, którzy w tym roku chętniej niż dotychczas sięgają po szczepionki na grypę, muszą się uzbroić w cierpliwość. Nie ma też gwarancji, że szczepionki uda się im w ogóle kupić.

Dowiedz się więcej: Szczepionki na grypę dla 5 procent pacjentów

Dwa miliony dawek szczepionki, którą zamówił polski rząd, może nie starczyć nawet na szczepienie pacjentów z grup ryzyka. Już dziś w aptekach tworzą się komitety kolejkowe.

- Większość krajów się szczepi i zakupiła szczepionki. My jesteśmy opóźnieni. W tej chwili mamy podobno zamówienie na 1,5 do 3 mln szczepionek na grypę. W kontekście sezonu Covidu - a my nie wiemy, jak to będzie przebiegało - trzeba zaszczepić jak najwięcej osób. Założenia ministerstwa są bardzo słuszne: trzeba zaszczepić kogo się da z tych gryp ryzyka, proszę pamiętać, że kobiety w ciąży i noworodki są szczególnie narażone na powikłania po grypie, czego nie ma w Covid-19 zupełnie - skomentował w programie „Newsroom” WP prof. dr hab. med. Krzysztof Simon.

Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zwrócił uwagę, że „w Niemczech ponad 70 proc. osób szczepi się na grypę, u nas 3-4 procent”.

- Dlaczego się tak dzieje? Niemcy są zidiociałym, nieracjonalnym narodem, który sobie bimba i gwiżdże (na rzekome powikłania po szczepieniu - red. red)? To nie jest tak. Jeżeli 4 mln ludzi przeciętnie co roku zapada na grypę, czyli wypada z pracy, to ekonomicznie to jest o wiele większe uderzenie, niż ten cały Covid razem wzięty - zauważył prof. Simon.

Skąd taki problem z dostępem do szczepień w czasie pandemii? Eksperci tłumaczą, że zarówno firmy farmaceutyczne, jak i hurtownie składają zamówienia na podstawie sprzedaży za poprzedni rok. Minister Miłkowski tłumaczył, że zgodnie z danymi NIZP-PZH w sezonie 2019/20 sprzedano na polskim rynku ok. 1,6 mln dawek szczepionki przeciw grypie, więc zabezpieczone na ten rok 2 mln to i tak więcej, niż w roku ubiegłym.

– Do końca grudnia na polski rynek trafi nawet 2 mln dawek szczepionki, z czego 1,8 mln do końca października, a pozostałe 200 tys. do końca grudnia – zapowiadał w tym tygodniu wiceminister ds. polityki lekowej Maciej Miłkowski. Oznacza to, że Polacy, którzy w tym roku chętniej niż dotychczas sięgają po szczepionki na grypę, muszą się uzbroić w cierpliwość. Nie ma też gwarancji, że szczepionki uda się im w ogóle kupić.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Człowiek poznał kolejną tajemnicę orangutana. Naczelny potrafi się leczyć
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?