Jacek Kurski uratował skórę

Prokuratura po raz drugi umorzyła dochodzenie, które mogło się skończyć dużymi problemami dla prezesa TVP.

Aktualizacja: 04.03.2019 14:27 Publikacja: 03.03.2019 18:35

Jacek Kurski uratował skórę

Foto: Fotorzepa/ Wojciech Nieśpiałowski

15 września 2016 r. o godz. 16 minął termin na złożenie dokumentów w konkursie na prezesa TVP. Jako ostatni papiery złożył późniejszy zwycięzca konkursu Jacek Kurski. Pojawił się w wydziale podawczym Sejmu tuż przed zamknięciem, ale później jeszcze przez ponad 20 minut kserował dokumenty. Zgodnie z regulaminem jego oferta powinna zostać odrzucona, a w efekcie Kurski nie mógłby zostać prezesem. Regulamin głosił bowiem, że „pisemne zgłoszenie do konkursu należy złożyć w zaklejonej kopercie", a „odrzuceniu podlegają oferty (...) złożone po wyznaczonym terminie".

Jednak śledczy złamania prawa się nie doszukali. 14 grudnia 2018 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła dochodzenie w sprawie poświadczenia nieprawdy przez pracownika wydziału podawczego Kancelarii Sejmu.

– Analiza zgromadzonych materiałów wykazała, że zachowania będące przedmiotem zawiadomienia nie zawierają znamion czynów zabronionych. Pracownicy wydziału podawczego wpływ dokumentów do Kancelarii Sejmu RP potwierdzili, nanosząc prezentatę z prawdziwą datą, to jest dniem 15 września 2016 roku. Widniejące na kopercie zapisy nie zawierają godziny złożenia dokumentów przez kandydata konkursu, co wynika z zarządzenia szefa Kancelarii Sejmu z listopada 1997 roku. Zgodnie z nim pracownik wydziału podawczego po każdej wpływającej przesyłce umieszcza na pierwszej stronie (lub kopercie) pieczątkę wpływu określającą datę otrzymania pisma i liczbę załączników – informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dodaje, że nie można więc uznać, „by przedmiotowy dokument w jakikolwiek sposób poświadczał nieprawdę".

To druga decyzja prokuratury w sprawie. Już raz umorzyła dochodzenie, ale w marcu 2018 roku sąd uchylił postanowienie.

Poseł PO Krzysztof Brejza decyzję nazywa skandaliczną. – Docierają do nas głosy, że ustalenia w toku postępowania są bardzo poważne i powinny się skończyć zarzutami dla kilku osób – mówi. Jego zdaniem umorzenie może zaskakiwać, biorąc pod uwagę niejasności, które narosły wokół spóźnienia Kurskiego.

W grudniu 2017 roku, opisując pierwsze umorzenie przez prokuraturę, ujawniliśmy w „Rzeczpospolitej", że ostatniego dnia swoje oferty złożyło więcej kandydatów, ale wszyscy poza Kurskim mają na swoich kopertach godzinę dopisaną długopisem. W 2018 roku, opierając się na relacji nowych świadków, informowaliśmy z kolei, że pracownica wydziału podawczego stemplowała Kurskiemu puste koperty, w których nie było jeszcze dokumentów.

Z naszych ustaleń wynikało też, że na nagraniach z monitoringu, które Kancelaria Sejmu przekazała śledczym, elektronicznie wyświetlana godzina nie odpowiada rzeczywistości, a zegar został cofnięty o kilkanaście minut. Informowaliśmy też, że za ladą obok pracownicy przyjmującej dokumenty od Kurskiego stał osobiście naczelnik wydziału podawczego biura prawnego i spraw pracowniczych Kancelarii Sejmu. Pomagał Kurskiemu w kserowaniu i wychodził, by zatelefonować.

– Nie jest rolą prokuratury wypowiadanie się na temat przebiegu konkursu na stanowisko prezesa TVP SA – mówi prok. Łukasz Łapczyński. Dodaje, że prokuratura zajmowała się wyłącznie „wynikającymi z zawiadomienia wątkami dotyczącymi ewentualnego podejrzenia popełnienia czynów zabronionych".

Krzysztof Brejza mówi, że nie jest przekonany. – Wystąpimy jako Platforma Obywatelska o ujawnienie materiałów z tego postępowania. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro może to zrobić – podkreśla.

A Kurski? TVP wielokrotnie informowała, że prawidłowość wyboru prezesa „została potwierdzona przez Radę Mediów Narodowych i Kancelarię Sejmu". Potrzeby powrotu do konkursu nie widzi też szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański.

15 września 2016 r. o godz. 16 minął termin na złożenie dokumentów w konkursie na prezesa TVP. Jako ostatni papiery złożył późniejszy zwycięzca konkursu Jacek Kurski. Pojawił się w wydziale podawczym Sejmu tuż przed zamknięciem, ale później jeszcze przez ponad 20 minut kserował dokumenty. Zgodnie z regulaminem jego oferta powinna zostać odrzucona, a w efekcie Kurski nie mógłby zostać prezesem. Regulamin głosił bowiem, że „pisemne zgłoszenie do konkursu należy złożyć w zaklejonej kopercie", a „odrzuceniu podlegają oferty (...) złożone po wyznaczonym terminie".

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?