W żadnym z samolotów nie znaleziono ładunku wybuchowego.
Maszyny Latam, które zostały zmuszone do wcześniejszego lądowania znajdowały się nad terytorium Chile, Argentyny i Peru. Dyrektor generalny chilijskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Victor Villalobos Collao ujawnił, że tego samego dnia było nawet 11 alarmów bombowych, z których cztery dotyczyły maszyn znajdujących się w powietrzu.
Czytaj także: Piloci - jak wymarzony zawód zamienia się w udrękę
— Nie jest dla nas niczym nadzwyczajnym, kiedy zdarzy się porzucona walizka. Ale tym razem sytuacja była naprawdę wyjątkowa. Pasażerowie czterech rejsów z Santiago usłyszeli od kapitanów samolotów, że zostali oni poinformowani o możliwości podłożenia bomby na pokładzie — mówił Collao.
We wszystkich przypadkach lądowanie odbyło się w trybie awaryjnym, a pasażerowie musieli wysiąść z maszyn na płycie lotniska. Samoloty i bagaże pasażerów zostały sprawdzone przez zespoły wyspecjalizowane w wykrywaniu ładunków wybuchowych, okazało się, że są „czyste". — Teraz robimy wszystko, by dotrzeć do źródła fałszywych alarmów - powiedział Collao.