Piloci - jak wymarzony zawód zamienia się w udrękę

Strajk pilotów linii Ryanair obnażył wszystkie mankamenty zawodu pilota komunikacyjnego w jego obecnym wydaniu. W tanich liniach personel pokładowy musi zapłacić z własnej kieszeni nawet za szklankę wody podczas lotu.

Aktualizacja: 11.08.2018 15:14 Publikacja: 11.08.2018 10:52

Piloci - jak wymarzony zawód zamienia się w udrękę

Foto: materiały prasowe

Dzisiaj Nowy Jork, w przyszłym tygodniu lot do Bangkoku z noclegiem w luksusowym hotelu w towarzystwie stewardes o urodzie modelek, robiących słodkie oczy do pilotów. Taki obraz tego zawodu wciąż jeszcze pokutuje, głównie za sprawą filmów w rodzaju komedii "Złap mnie, jeśli potrafisz".

Czytaj także:  Nowe strajki w Ryanairze. Dokąd tym razem nie polecą pasażerowie?

Niestety rzeczywistość wygląda całkiem inaczej. Część młodych pilotów, którzy sami zapłacili za uzyskanie licencji, zasiliła rosnące szeregi swoistego prekariatu, zadłużywszy się wcześniej po uszy. Za wyszkolenie w tym zawodzie, który jeszcze do niedawna był szczytem marzeń wielu młodych ludzi, coraz częściej trzeba zapłacić częściowo lub całkowicie z własnej kieszeni. Ale nawet wtedy nie ma się pewności, że któryś z przewoźników zdecyduje się zatrudnić na stałe świeżo upieczonego pilota. Wtedy ma on naprawdę poważny problem, bo musi spłacić bankowy kredyt, który może przekraczać nawet 150 tys. euro.

Chcesz zdobyć doświadczenie? To zapłać za to

Coraz częściej zdarza się także, że młodzi piloci po zdaniu egzaminów teoretycznych, mający za sobą tylko loty na symulatorze, albo w najlepszym wypadku za sterami lekkich maszyn sportowych, sami płacą za godziny lotu w roli drugiego pilota na samolotach pasażerskich, takich jak popularny boeing 737. Płaczą, ale płacą, bo bez tego nie zostaną dopuszczeni do lotów na tym typie maszyn.

Jak zdradza jeden z pilotów, zasada pay-to-fly coraz częściej obowiązuje także w irlandzkich liniach lotniczych Ryanair. Młodym pilotom na początku nie płaci się za godziny spędzone za sterami pasażerskich odrzutowców. Przeciwnie - to oni muszą za nie zapłacić, jeśli myślą o późniejszej karierze.

Zawód pilota stał się dziś jednym z tych, w które trzeba najpierw sporo zainwestować, a potem latami spłacać zaciągnięte pożyczki, żyjąc na poziomie minimum socjalnego. Nic więc dziwnego, że mocno stracił on na atrakcyjności, a młodzi ludzie, którym się kiedyś śnił po nocach, idą po rozum do głowy i decydują się na karierę w korporacjach w branży IT albo finansowej. Tam zarobią dużo więcej.

Ryanair już od dawna uchodzi za złego pracodawcę

W tanich liniach lotniczych Ryanair, nawiasem mówiąc największych w Europie, które w zeszłym roku przewiozły 128 mln pasażerów, położenie pilotów jest szczególnie trudne. Ten irlandzki przewoźnik ma u pilotów na całym świecie opinię jednego z najgorszych pracodawców w tej branży. Przez wiele lat piloci znosili to w milczeniu zaciskając zęby, ale teraz miarka się przebrała i dali upust swojemu niezadowoleniu. Takiego strajku, jak ten, który się właśnie odbył, w tych liniach jeszcze nie było.

Wcześniej, ci którzy mieli tego dość, masowo zwalniali się z pracy. W ubiegłym roku obrotowym na taki krok zdecydowało się ponad 700 pilotów. - To mnie nie dziwi - mówi James Atkinson, który w latach 2006 - 2014 siedział za sterami boeinga 737 należącego do Ryanaira. Dziś lata w barwach jednego z chińskich przewoźników powietrznych i znacznie lepiej zarabia.

Początkowe roczne wynagrodzenie pilota w Ryanairze wynosi, jak informuje niemiecki związek zawodowy pilotów Cockpit, od 25 do 30 tys. euro brutto. Po pięciu latach za sterami drugi pilot dochodzi do 70 tys. euro rocznie, a doświadczeni kapitanowie zarabiają maksymalnie 130 tys. euro. Dla przykładu: chińskie towarzystwa oferują doświadczonym pilotom do 300 tys. euro rocznie i dużo lepszą atmosferę w pracy. Z drugiej strony, pracując w Chinach przebywają oni z dala od domu.

W odróżnieniu od młodych drugich pilotów, doświadczonych kapitanów na całym świecie brakuje i dlatego mogą wybierać, czy chcą zostać w linii, która im nie odpowiada, czy zerwać z nią i szukać innego pracodawcy.

Ciężkie życie pilotów i personelu pokładowego

Częścią firmowej strategii Ryanaira jest rozrzucenie personelu latającego i pokładowego po ponad 80 bazach od Litwy po Maroko i od Irlandii po Cypr. Niemal w każdym z tych państw wynagrodzenie pracowników jest inne, a piloci nie są zatrudnieni na stałe w Ryanairze, tylko mają status samodzielnych przedsiębiorców, co w praktyce oznacza, że płacą podwójne składki socjalne, jako przedsiębiorcy i jako zatrudnieni. W ten sposób kierownictwo linii zabezpieczyło się na wypadek zorganizowania się pracowników i wymuszania przez nich lepszych warunków pracy i płacy.

Dlatego stałe zatrudnienie i jednolite dla wszystkich stawki są jednym z głównych żądań strajkujących pilotów. Dodatkowym powodem ich irytacji jest to, że w odróżnieniu od innych przewoźników powietrznych, Ryanair płaci im tylko za godziny spędzone w powietrzu, a nie te spędzone dodatkowo na ziemi wskutek licznych spóźnień. Ryanair nie płaci też za nadgodziny powstałe w takich okolicznościach, ani za hotel i posiłki, kiedy nie zdążą wrócić do bazy tego samego dnia.

Stale byłem proszony, by udać się na własny koszt do jednej z baz, w której akurat brakowało pilotów - wspomina James Atkinson. - Nierzadko latałem przez pięć dni na długich trasach, a potem musiałem wracać do swojej bazy. To jest bardzo męczące i nie każdy temu podoła.

Zerwanie z tą metodą, nazywaną przez pilotów ping pongiem, też jest jednym z głównych punktów listy ich żądań pod adresem kierownictwa linii. Pomijając już takie absurdy, jak zmuszanie członków personelu latającego i pokładowego, żeby podczas lotu sami płacili za filiżankę kawy czy szklankę wody mineralnej.

Dzisiaj Nowy Jork, w przyszłym tygodniu lot do Bangkoku z noclegiem w luksusowym hotelu w towarzystwie stewardes o urodzie modelek, robiących słodkie oczy do pilotów. Taki obraz tego zawodu wciąż jeszcze pokutuje, głównie za sprawą filmów w rodzaju komedii "Złap mnie, jeśli potrafisz".

Czytaj także:  Nowe strajki w Ryanairze. Dokąd tym razem nie polecą pasażerowie?

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Magdalena Jaworska-Maćkowiak, prezes PAŻP: Gotowi na lata, a nie tylko na lato
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej