Z powodu kryzysu MAXa dostawy samolotów amerykańskiego koncernu wyniosły w II kwartale tylko 90 sztuk. O 54 proc. mniej, niż rok temu. I o 32 proc. mniej w I połowie roku niż w 2018.
Ta sytuacja zaważy też na wynikach finansowych koncernu, które mają zostać podane 24 lipca.
Czytaj także: Ural Airlines wierzą w Boeinga i czekają na MAXa
Główny powód to wstrzymanie dostaw MAXów po katastrofie samolotu Ethiopian Airlines 10 marca 2019 i uziemieniu tych maszyn na całym świecie od 13 marca. Stało się to w momencie, kiedy Boeing przyspieszał produkcję tych maszyn, także z tego powodu, że były one źródłem jego największych dochodów. W tej sytuacji Boeing mógł w II kwartale dostarczyć przewoźnikom jedynie 24 B737 poprzedniej generacji oraz 42 maszyny typu B 787 Dreamlinery oraz 24 B777. Portfel zamówień także nie przedstawia się imponująco, wyraźnie jest pod wpływem napięć w stosunkach chińsko-amerykańskich. Jest mniejszy od ubiegłorocznego o 119 maszyn, głównie z powodu rezygnacji z zamówień na modele B737.
Portfel zamówień na maszyny typu 737 nadal jest imponujący i wynosił w maju 2019 4,415 tys. Ta liczba zmniejszyła się ostatnio po rezygnacji z dostaw saudyjskiej linii niskokosztowej Flydeal na 50 MAXów, a wartość kontraktu to 5,9 mld dol. Saudyjczycy zdecydowali się zamiast Boeingów zamówić u Airbusa A320neo. W tej sytuacji wszystko wskazuje, że w tym roku Airbus, który także ma kłopoty z modelem A380, bo nie ma chętnych do jego kupowania, odzyska w tym roku pozycję lidera w rankingu największych światowych producentów samolotów.