Tym razem polska siatka została potraktowana bardzo łagodnie. Odwołane zostały jedynie rejsy z Krakowa do Berlina i z Modlina do Kolonii, nie przylecą również dwa samoloty z Berlina i Frankfurtu do Krakowa oraz z Kolonii do Modlina.
Strajk ten, który po raz kolejny uderza w pasażerów, jest bolesny dla przewoźnika, ponieważ Ryanair dopiero rozbudowuje swoją niemiecką siatkę. Na razie lata tam do 16 miast i stara się umocnić na tym rynku, a z powodu protestu pilotów ok. 30 tys. pasażerów będzie musiało zmienić swoje plany podróży. Tymczasem szykuje się kolejny protest, tym razem niemieckiego personelu pokładowego zrzeszonego w związku Vereinte Dienstleistungsgewerkschaft (Ver.di).
Przedstawiciele przewoźnika, którzy niemieckie protesty określają jako „nieuzasadnione i niepotrzebne”, zapewniali, że skontaktowali się ze wszystkimi swoimi pasażerami, którzy ucierpieli z powodu niemieckiego protestu. Każdy z nich SMSem bądź mailem miał otrzymać informację o możliwościach zwrotu pieniędzy za wykupione podróże bądź zmiany rezerwacji na inny lot od czwartku 13 września do niedzieli 16 września. Jednakże w relacjach z lotnisk widać było kłębiące się tłumy na niemieckich lotniskach, a pasażerowie mówili o kompletnym braku informacji, nie wspominając już o tym, że linia odmawia im wypłaty odszkodowania, które należy im się zgodnie z unijnym prawem. Organizacje takie, jak AirHelp i jej podobne chętnie służą pomocą w odzyskiwaniu należnej rekompensaty, ponieważ strajk nie jest „siłą wyższą”, taką jak np. zła pogoda.
Czytaj także: Kolejny skandal Ryanaira. Wypłacił odszkodowania w nieważnych
Organizatorem strajku niemieckich domagających się wyższych płac i lepszych warunków pracy jest ogólnoniemiecki związek Vereinigung Cockpit (VC) zrzeszających wszystkich pilotów komunikacyjnych w tym kraju, np. także Lufthansy. Wiceprezes VC, Markus Wahl nie wyklucza przy tym, że kolejne strajki są bardzo prawdopodobne, jeśli Ryanair nie będzie w stanie porozumieć się ze swoimi niemieckimi pracownikami. Jak na razie zarząd irlandzkiego przewoźnika nie położył na stole oferty, którą związkowcy gotowi byliby zaakceptować. Apelowali oni również o zaakceptowanie arbitrażu, na co Ryanair odpowiadał zdawkowymi - w ich opinii— oświadczeniami.