Hieronim Bosch: Prekursor surrealizmu

Na 500-lecie śmierci Hieronima Boscha ukazała się graficzna wersja jego niezwykłej i tajemniczej biografii.

Aktualizacja: 14.09.2016 19:28 Publikacja: 14.09.2016 17:54

Foto: materiały prasowe

Rok 2016 w Holandii mianowano Rokiem Hieronima Boscha. Kiedy zaś przyszedł na świat, dokładnie nie wiadomo, jakoś około 1450 roku. Za to pewne, kiedy zmarł: pół tysiąca lat temu, w sierpniu. Kawał czasu - mimo to do dziś pozostaje jednym z najbardziej wpływowych i najszerzej dyskutowanych artystów. Paradoksalnie, jego dorobek jest nader skromny: 25 obrazów, 8 rysunków. Niektórzy dodają sześć dzieł z warsztatu mistrza, co też nie daje imponującej liczby. Jednak nikt nie kwestionuje, że był genialny. A przede wszystkim - uderzająco inny. Przerażający i fascynujący zarazem.

Tajemniczy ogród

Co leżało u podstaw odmienności wizji Boscha, twórcy działającego na styku średniowiecza i nowożytności? Teorii jest wiele. Pomawiano go o herezję, o uprawianie magii, o uleganie halucynacjom. Byli też tacy, którzy uważali go za krytyka ówczesnej rzeczywistości w Niderlandach, przemycającego w malowidłach treści umoralniających kazań, pism teologicznych oraz „ludową mądrość” czyli przysłowia.

W latach 20. XX wieku, gdy karierę zaczął robić surrealizm, Boschowi dorobiono zaszczytne miano prekursora tego kierunku. Czy istotnie, jak uważał leader nadrealistycznej braci André Breton, niderlandzki mistrz był tym pierwszym, który malarsko oddał automatyzm skojarzeń i uwolnił podświadomość?

Najbardziej wałkowany jest tryptyk „Ogród rozkoszy ziemskich”, malowany przez blisko dekadę (1495 - 1505), quasi-ołtarz, na tamte czasy monument mierzący ponad dwa metry wysokości, a prawie cztery szerokości. Każdy detal tego arcydzieła wymaga uwagi; każdy mógłby stać się tematem naukowych traktatów. I każdy element jest dopracowany, samoistny, oraz - nie bójmy się tego określenia - nader efektowny.

I oto znalazł się śmiałek, który pokusił się o interpretację „Ogrodu…” oraz i innych dokonań mistrza Boscha. Tak po ludzku, zwyczajnie, posiłkując się jego biografią i domniemanymi doświadczenia. Żeby była jasność: to nader marnie udokumentowany życiorys, gdzie więcej białych plam niż twardych danych. Szczytem brawury wydaje się nie tyle pomysł, co forma - po raz pierwszy biografię Hieronima Boscha przerobiono na komiks.

Wyprawa do Księżego Lasu

Tego karkołomnego zadania podjął się Marcel Ruijters, holenderski rysownik, rocznik 1966. Od dawna inspirował się średniowiecznym drzeworytem, transponował ryciny (zwłaszcza karty i tarot) sprzed setek lat na mowę współczesnych ilustracji. Cztery lata temu pracował nad graficzną opowieścią o życiu mistrza z s'Hertogenbosch, czyli Księżym Lesie, w skrócie zwanym Den Bosch (czyli po prostu las).

Było to całkiem spore miasto, zamieszkałe przez około 15 tysięcy dusz, w tym przez familię van Aken, od pokoleń trudniącą się malarskim rzemiosłem. Z tego rodu wywodził się niejaki Hieronymus, zdrobniale wołany Jeroen. Od maleńkości wykazywał się zdumiewającym talentem, mimo to w rodzinnym warsztacie pełnił funkcję czeladnika: mistrzem mógł zostać tylko najstarszy z braci.

Hieronim cienko przędł, nawet po zawarciu ślubu z Aleid, która wniosła w posagu sporą sumkę i ziemskie posiadłości. Nigdy nie dorobił się fortuny, nie doczekał wielkiej sławy. Z trudem dał się namówić na sygnowanie prac, posługując się mianem Bosch, skrótem nazwy jego miasta. I pod tym nazwiskiem zaistniał w historii sztuki.

Miał szanse błysnąć, wyjechać do bogatszej Flandrii. Nie skorzystał. Do śmierci pracował w pokorze w rodzinnym grajdole, zawierając niewiele znajomości, jeszcze mniej przyjaźni.

Czy z tak nudnego życiorysu można wykroić atrakcyjny biograficzny album? Ruijtersowi udała się ta sztuka.

Ponury spektakl życia

Nie mam wątpliwości, że solidnie się przygotował - przekopał dostępne dokumenty dotyczące rodziny malarskiego klanu van Akenów i stosunków panujących w ich warsztacie (np. ciekawostką było dopuszczenie żon braci do współpracy). Od siebie dodał postać brata Gerardusa, światłego dominikanina, udzielającego młodemu malarzowi rad. Wplótł też w fabułę scenki rodzajowe, które mogły zainspirować Boscha.

Jednak największym atutem tomu jest odtworzenie obyczajowej specyfiki późnego średniowiecza. Oglądamy całą galerię typów charakterystycznych dla tamtych czasów i rejonów - od wędrownych lekarzy-szarlatanów poczynając, przez bywalców karczm, gawiedzi na rynku, dla której publiczne egzekucje stanowiły atrakcyjne spektakle, po pacjentów szpitala dla opętanych (można ich było oglądać za pieniężnym pobraniem), żebraków, kaleki, trędowatych… Wizualnie - pandemonium. Mizeria w sensie fizycznym i duchowym. Na ten drugi, moralny (a raczej - amoralny) aspekt ludzkich istot kładł nacisk Bosch, co Ruijters stara się podkreślić.

Wielką w tym rolę odegrał styl jego plansz. Na szczęście, rysownikowi nie przyszło do głowy imitować dzieła bohatera. Wypracował własną mocno zdeformowaną, ekspresyjną figurację. Tu nie ma miejsca na „ładność”, nie ma prób uwodzenia odbiorcy malarskimi efektami. Czarna, dobitna krecha dominuje nad kolorami. Wyrazisty kontur opisuje postaci o drobnych ciałkach i wielkich twarzo-maskach z przesadną mimiką i gestykulacją.

Wszystko to wymaga oswojenia się z konwencją przyjętą przez autora, jednak jego konsekwencja szybko przekonuje. I nagle okazuje się, że nadekspresja i wykrzywienia zastosowane przez Ruijtersa doskonale współgrają z wizjami Boscha.

Jestem przekonana, że tak sportretowany Hieronim Bosch stanie się dla współczesnych odbiorców bardziej zrozumiały.

 

Hieronim Bosch

Scenariusz i rysunki - Marcel Ruijters

Warszawa 2016

Rok 2016 w Holandii mianowano Rokiem Hieronima Boscha. Kiedy zaś przyszedł na świat, dokładnie nie wiadomo, jakoś około 1450 roku. Za to pewne, kiedy zmarł: pół tysiąca lat temu, w sierpniu. Kawał czasu - mimo to do dziś pozostaje jednym z najbardziej wpływowych i najszerzej dyskutowanych artystów. Paradoksalnie, jego dorobek jest nader skromny: 25 obrazów, 8 rysunków. Niektórzy dodają sześć dzieł z warsztatu mistrza, co też nie daje imponującej liczby. Jednak nikt nie kwestionuje, że był genialny. A przede wszystkim - uderzająco inny. Przerażający i fascynujący zarazem.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce