Rz: Karta MultiSport to pomysł, który odniósł sukces na polskim rynku. Dlaczego okazał się tak udany?
Izabela Walczewska-Schnayder, członek zarządu Benefit Systems: Założyciel firmy, czyli James Van Bergh, miał kilka pomysłów na biznes i działał głównie w obszarze ubezpieczeń dla firm. Potrafił jednak wsłuchać się w potrzeby klientów, a na pomysł, który potem przeobraził się w kartę MultiSport, wpadł właśnie podczas jednego ze spotkań. Pewnemu klientowi podobała się oferta ubezpieczeń finansowych, ale narzekał na to, że co miesiąc dostaje stertę faktur. Kiedyś ten rynek właśnie w taki sposób działał. Pracownicy przychodzili z fakturami za basen, salę gimnastyczną itd. Było to niezwykle skomplikowane i dla pracowników, i dla pracodawców.
Pomysł był zatem dość prosty, choć jak to najczęściej bywa, wcale nieoczywisty. Pierwsze karty były wypisywane ręcznie. Na początku wiele obiektów nie chciało podpisywać umów, ponieważ obawiały się, czy będą mieć z tego jakiekolwiek korzyści. Potem udało się już jednak zdobyć wiarygodność, a także usprawnić same procesy, wprowadzić elektroniczne czytniki itd.
I chyba tu jest odpowiedź na pytanie, dlaczego program MultiSport odniósł taki sukces: to prosty produkt, jedna karta daje wiele możliwości. Rynek okazał się też bardzo sprzyjający, bo kluby fitness stały się dostępne finansowo dla przeciętnego Kowalskiego dzięki dofinansowywaniu zajęć przez pracodawców. Ten model sprawdza się także za granicą – wchodzimy z kartą na inne rynki z naszego regionu, gdzie siła nabywcza pracowników jest porównywalna do tej w Polsce. Warto zauważyć, że ceny karnetów na siłownie są bardzo podobne w różnych krajach niezależnie od tego, jak bogate jest społeczeństwo. Na przestrzeni lat poziom aktywności Polaków bardzo mocno wzrósł podobnie jak ich świadomość tego, że w aktywności fizycznej chodzi przecież o dłuższe i bardziej komfortowe życie.
Na początku był to produkt dostępny dla nielicznych.