Trzy dni w pogodnym uzdrowisku, kilkadziesiąt biegów bardzo różnej długości i skali trudności po ulicach oraz górach i dolinach Beskidu Sądeckiego, kilka marszów z kijkami (w tym mistrzostwa Polski w górskiej odmianie nordic walking), kilkanaście wykładów prowadzonych przez fachowców wielu dziedzin pokrewnych wysiłkowi na świeżym powietrzu, targi sprzętowe, koncerty, spotkania znajomych, wiele tysięcy uczestników w różnym wieku – tak wyglądał krynicki Festiwal Biegów.
Impreza wciąż jest młoda, potrafi odkrywać nowe przestrzenie do biegania, w tym roku pokazała m.in. atrakcje FUNmageddonu i Mini Runmageddonu na Jaworzynie, Bieg w Krawacie, dodatkowe biegi dystansowe, ale osnową pozostają klasyki: Koral Maraton, ultramaraton, czyli Bieg 7 Dolin na dystansie 100 km, Koral Półmaraton, Życiowa Dziesiątka z Krynicy do Muszyny (prawie cały czas lekko w dół) no i cykl Iron Run, czyli niezwykły biegowy ośmiobój.
Specjalistą od górskich biegów w Krynicy został Kenijczyk Joel Maina Mwangi. Wygrał Koral Maraton w zeszłym roku, wygrał w tym. Dodał piątkowe zwycięstwo w biegu na 15 km i sobotnie 2. miejsce w Życiowej Dziesiątce za kolegą Mosesem Masai Komonem, który wygrał jeszcze półmaraton. Gdy w grę wchodziły nagrody finansowe, pokonać zawodowców z Kenii – prawie niemożliwe.
Polskie radości też były – oprócz masowej satysfakcji ze startów i odbioru medali. Wykazał się Marcin Świerc, zwycięzca ultramaratonu, czyli Biegu 7 Dolin na 100 km. Przy dźwiękach góralskiego „Sto lat", witany przez tłumy ludzi i rodzinę, 30-latek ze śląskich Lisowic przybijał piątki kibicom. Obronił tytuł mistrza kraju. – Teraz chcę zdobywać świat – mówił.
Drugi w maratonie był Bartosz Olszewski, od soboty także Biegowy Dziennikarz Roku.