Justyna Święty-Ersetic: Nasze pięć minut jest teraz

Justyna Święty-Ersetic podczas mityngu Copernicus Cup pobiła swój rekord Polski w biegu na 400 m (51.37). To znakomity początek sezonu olimpijskiego

Aktualizacja: 10.02.2020 13:08 Publikacja: 10.02.2020 12:57

Justyna Święty-Ersetic: Nasze pięć minut jest teraz

Foto: filip bossuyt/CC 2.0

Ten wynik to dla pani duże zaskoczenie?

Ogromne! Podczas zgrupowania w RPA czułam się naprawdę dobrze, ale początek sezonu halowego zawsze jest dla mnie trudny. Muszę najpierw trochę się obiegać na łukach, jeszcze mi tego brakuje. Rywalizacja pod dachem jest specyficzna - rok temu też byłam nieźle przygotowana do startów, a podczas biegów plątałam się między zawodniczkami.

Jest jeszcze pole do poprawy?

Na przeciwległej prostej dogoniłam prowadzącą bieg Leę Sprunger i przez chwilę wahałam się, czy ją wyprzedzić. To był drobny błąd. Straciłam też trochę czasu przez to, że ostatnią część dystansu biegłam po drugim torze. Myślę, że da się jeszcze coś z tego wyniku urwać, ale nie lubię gdybania. Cieszę się z tego, co mam.

Bieżnia w Toruniu sprzyja rekordom, poprzedni pobiła pani w tym samym miejscu.

Po biegu powiedziałam dziewczynom, że to najlepsza bieżnia na świecie. Sprunger i Lisanne de Witte przyznały mi rację. Uwielbiam ten obiekt i cieszę się, że właśnie w Toruniu poprawiłam rekord kraju.

Sezon halowy dopiero wystartował, przed panią jeszcze trzy mityngi cyklu World Athletic Indoor Tour.

Planuję wystąpić we wszystkich. Pobiegnę kolejno w Lievin, Glasgow i Madrycie.

Odwołanie mistrzostw świata w Nankinie wpłynęło na wasz plan przygotowań?

Nie, bo początkowo starty w hali miałam ograniczyć do minimum i nie lecieć do Nankinu. Podczas treningów biegałam jednak coraz lepiej, więc pojawiła się mała szansa, że wystartuję na mistrzostwach. Teraz problem sam się rozwiązał i wcale nad tym nie ubolewam.

Rok temu też mówiła pani, że mistrzostwa w Glasgow odpuści, chyba że forma będzie naprawdę wysoka. Skończyło się szóstym miejscem indywidualnie i złotem w sztafecie.

To wszystko wina trenera! Najpierw sam mówił: „Nie, w tym roku nie startujesz w hali, zaczynasz przygotowania w grudniu”, a kilka tygodni później zaczął się wahać. Odpowiedziałam, że w takim razie to on będzie musiał schodzić z trybun i tłumaczyć się dziennikarzom, bo później to ja wychodzę na tą, która opowiada jedno, a robi drugie.

Rekord Polski to ładny początek sezonu olimpijskiego...

Fantastyczny, coś wspaniałego! Rok temu nawet na stadionie zdarzało mi się biegać wolniej. Czułam wówczas, że jestem przygotowana na pobicie rekordu życiowego, ale za każdym razem czegoś mi brakowało. Mam nadzieję, w tego lata przynajmniej raz uda mi się pobiec w granicach pięćdziesięciu sekund.

Odlicza pani dni do igrzysk w Tokio?

Jeszcze nie, żyję tym co tu i teraz. Tokio jest z tyłu głowy. To może być ostatnia szansa, żeby nasza sztafeta nawiązała walkę o olimpijski medal. Trudno powiedzieć, co będzie za cztery lata. Możliwe, że wszystkie wciąż będziemy biegać, ale za dziećmi. Nasze pięć minut jest teraz.

Ten wynik to dla pani duże zaskoczenie?

Ogromne! Podczas zgrupowania w RPA czułam się naprawdę dobrze, ale początek sezonu halowego zawsze jest dla mnie trudny. Muszę najpierw trochę się obiegać na łukach, jeszcze mi tego brakuje. Rywalizacja pod dachem jest specyficzna - rok temu też byłam nieźle przygotowana do startów, a podczas biegów plątałam się między zawodniczkami.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę